Gospodarka domowa w ciężkich czasach
23 września 2005
Zgromadzenie trwałych, przemyślanych i tanich zapasów na zimę zapewnia człowiekowi poczucie bezpieczeństwa. Wszak wszystko może się zdarzyć. Atakował nas już Turek na lajkoniku uzbrojony w chałwę. Z drugiej strony – Szwed, wywijając śledziem po japońsku. O Niemcu z sauerem czyli żurem, nie ma nawet co wspominać.
Zważmy też, że ciężkie czasy są zawsze. Najpierw człowiek ukrywa się przed rodzicami. Potem przed mężem. A na koniec przed dzieckiem.
Warto więc zgromadzić zapasy, które przynajmniej uchronią nas przed chorobami. I tak skrzętnie zbieramy pajęczyny. Wymieszawszy je w sytuacji podbramkowej z chlebem i plując na nie ile sił, uzyskamy penicylinę. Odciążymy w ten sposób od fatygi i tak zubożałą służbę zdrowia, która musi inwestować w marmury urzędników NFZ-u.
Łapiemy żmije i wysysamy z nich jad. Uchroni nas to od rozmaitych ukąszeń. Pamiętajmy tylko, aby żmijom związać przednie łapki, bo te żwawe stworzonka łacno mogą nam uciec.
W wolnej chwili przygotowujemy marmeladę jabłkowo – cytrynową.
Pół kilograma wyszorowanych i sparzonych wrzątkiem cytryn kroimy bardzo drobno wraz ze skórką. Zalewamy pół litrem wody i gotujemy na bardzo małym ogniu przez godzinę.
W innym garze około trzech kilogramów antonówek rozgotowujemy, uzyskując apfel braje.
Jabłka łączymy z cytrynami. Dodajemy jakieś półtora kilograma cukru i gotujemy na małym ogniu ze 40 minut od momentu zagotowania się.
Gorącą marmeladę nakładamy do małych słoiczków.
I gatowo. Bardzo comme il faut do niedzielnego śniadania w stylu francuskim. O ile znajdzie się frajer, który zrobi nam tosta.
OdpowiedzUsuńNapisane przez Ryba około 7 rok (lata) temu.
Chyba Cie wydrukuję:)
Idę po te antonówki i cytryny. Cukier mam. Gaz ryczałtem. A co mi szkodzi:)
Napisane przez Cot-->Ryba około 7 rok (lata) temu.
Marmelada wyszla prima liga. Mozna dac wiecej cukru, ale wtedy nie bedzie taka wytrawna. A tak to poleci do cielęcinki nawet. Ma piękny bursztynowy kolor, lekko czerwonawy.