Kupiłam nową szczoteczkę elektryczną do zębów. Odpalam, testuję, gra, buczy i telepie. Dzieć z kanapypyta, czym halasuję. No, szczoteczką.
- Buu, a ja myślałam, że to mikser!
Po chwili: - Ty myjesz zęby, a ja mam ślinotok.
Oraz nie, nie gotujemy. Chromolić.
Zastanawiam się co było pierwsze, wibratory, czy szczoteczki? Zasada działania taka sama.
OdpowiedzUsuńMyślę, że wibrator:
OdpowiedzUsuńhttp://puellanova.pl/historia-wibratora/
ale Dzieć się wykazał rewelacyjnym słuchem, ponieważ szczoteczkę wytworzył ten sam producent, którego iksera używam i trzeba przyzynać, że oba silniki mają podobny dźwięk.
Jeśli dzieć taki ukierunkowany słuchowo, to może mu jakąś gitarę albo inne organki podarować należy, lub jak mieszkacie w bloku to perkusję :).
OdpowiedzUsuńMamy pianoforte i gitarę, ale nie będę Dzieciowi organizowała zajęć. Jak będzie chciał, to sam powie :-)Natomiast ja mam w planach nauczenie się gry na mandolinie . Będę grac i śpiewać. Ponieważ głos mam do baletu, a nogi do opery, wydaje mi się to naprawdę ciekawym projektem.
OdpowiedzUsuńTo ja zamiaruję zostać modelem. Urodę mam mało nachalną i raczej radiową.
OdpowiedzUsuńOczywiście będzie to wszystko dla słuchaczy U.T.W..
Ponadto też zamierzam śpiewać i grać.
Śpiewał będę po angielsku, bo to jest mi bardzo nieznany język zagraniczny.
Jednocześnie spróbuję grać na grzebieniu. Tego chyba jeszcze nikt nie dokonał :))
Od nośnie dziecia, to spotkałem się z takim powiedzeniem, którego autorek jest jakiś jogin lub inny hindus: gdy uczeń dojrzeje, to nauczyciel się zawsze znajdzie.
OdpowiedzUsuń