niedziela, 24 marca 2013

Co wydać, gdy mamy w domu kasę chorych

Co wydać, gdy mamy w domu kasę chorych
20 marca 2006

Podpisałam kwit, że pod groźbą niesłuchanie poważnych konsekwencji będę przestrzegać tajemnicy służbowej. Następnie podpisałam taki, w którym wyraziłam zgodę na przelewanie mojego wynagrodzenia na konto. Pokwitowałam skierowanie na badania lekarskie, wręczyłam moje dyplomy zaświadczające, żem unurzana po pachy w komunie, bom została magistrami za tego paskudnego ustroju. No i pomyślałam sobie, że teraz to już naprawdę trzeba kupić i pochłonąć ten tort bezowy kawowy.
Tylko proszę mi nie mówić, że taki tort jest upiornie słodki, skleja otwór gębowy i w ogóle. Ten tort to majstersztyk – oczywiście w swoim gatunku. Beza jest krucha – ale nie wiórowata, krem tłustość odpowiednią posiada i naprawdę jest kawowy. Poza tym beza fajnie się kruszy lądując na udach i kolanach, a ostatni kęs kremu zwykle ląduje na cycu – oczywiście na ogół nie mnie. Samo to jest więc wystarczającym argumentem, żeby zrobić sobie święto, no nie?
No, niestety. Dzieć oznajmił, że go brzucho boli. Więc nie poszłam pop tort, a na kolację wydałam sucharki. Następnego dnia na śniadanie również wydałam sucharki z miętą, ale ta terapia nie odniosła skutku: Dzieciowi skoczyła temperatura. Jak skoczyła to z rozmachem: do 39,8.
Po moich ostatnich doświadczeniach z uspołecznioną służbą zdrowia, w ogóle nie zawracałam sobie tąże – nie bójmy się tego słowa, a jakże – służbą głowy. Udałam się do prywatnej przychodni, co nie współpracuje z NFZ-em, w której to przychodni w styczniu pan doktor skutecznie zdiagnozował i wyleczył Dziecia z zapalenia uchyłka jelita.
Na ogół cena cyni cuda, ale w tym wypadku jakoś nie bardzo. Dzieć wprawdzie dostał: wizytę domową za stówę, lekarstwa za drugą, po drodze nabyłam produkta a rosół (50 zł), oddałam mocz Dziecia bezcenny do analizy (tylko dycha), ale temperatura utrzymywała się od piątku do niedzieli. Co się ą udało trochę zbić (temperaturę, nie niedzielę), to apiać wystrzelała do prawie 40 stopni.
Co można dać do jedzenia komuś aż tak choremu? Komuś, kto bierze antybiotyk wielkości zabawki z Kinder-niespodzianki?
Ja dawałam:
Rosół z ryżem, cytryną i duża ilością natki.
Surową gruszkę, pozbawioną łupy, pokrojoną w drobną kostkę, pomięszaną przez połowę z jogurtem bałkańskim i polaną bumelajzą z żurawin, malin i wiśni.
Dzieć już temperatury takiej nie ma. Na rosół patrzeć nie może. Gardło, przeponę i powłoki brzuszne ma zdarte od kaszlu. Na śniadanie zatem było jabłko pieczone, wypełnione wiśniami.
Z tym jabłkiem wieczorem wykonałam eksperyment budowlany. Mianowicie wzięłam podgrzewacz do herbaty, taki na świeczkę, nie używany od lat bez mała dziewięciu, bo czasy nastały takie, że człowiek nie ma czasu na pierdoły. Postawiłam na nim talerzyk z kompletu dla lalek, wlałam ciut ciut wody i w talerzyku umieściłam jabłko. Normalnie bym postawiła na kominku do aromaterapii, ale on nie dawał się dokładnie wysterylizować z aromatów olejkowych, więc machłam nań ręką.
Otóż powiem Państwu, że z podgrzewaczem zabawa jest przednia, zapach bossski, a widoki efektowne, ale nie na mój temperament. Po upływie jakiejś pół godziny jabłko było upieczone do 1/3 wysokości. No to zdmuchnęłam świeczkę, jabłko pizgłam do mikrofali, a jak je wtrząchnęłam, to poszłam spać. Też byłam zmęczona – jakby kto się pytał.

1 komentarz:


  1. Napisane przez Klu około 7 rok (lata) temu.
    Czy „bumelajzą z żurawin, malin i wiśni” to taki rzadki kisiel?
    Może dokarmiać Dziecia (ze sfatygowanym wejściem do przewodu trawiennego) głębokimi lewatywami

    Napisane przez melissa około 7 rok (lata) temu.
    Najlepszy jest tort kokosowo-bezowo-kawowy. I nawet łątwo się robi.
    Dzięki Ci Cocie. Przypomniało mi się, na co ja mogę mieć ochotę. I wcale nie jest za słodki – bo masa kawowa jest wszak lekko wytrawna w smaku (w odróżnieniu od masy kakaowej, błee), a i kokosowy kawałek nie jest za słodki.
    Mmmmmmmmmmm

    Napisane przez meliss około 7 rok (lata) temu.
    To jeszcze raz ja. Po namyśle przypomniało mi się, dlaczego nie lubię pieczonych jabłek. Karmiono mnie nimi kiedy byłąm chore. Błeee

    Napisane przez Cot-->melissa około 7 rok (lata) temu.
    A ja myslalam, ze to pieczone jablko to przy goraczce moje wielkie odkycie. Bo mnie w takich okolicznoswciach karmiono ryba z wody, ktora nosila nazwa Ryba Jak Dla Chorego.

    Napisane przez Cot-->Klu około 7 rok (lata) temu.
    Ta bumelajza konkretna nie jest kisielem, bo nie jest niczym zagęszczona. Jest po prostu sosem.
    Pomysl z lewatywa pominę milczeniem.

    Napisane przez Wydra do Klu około 7 rok (lata) temu.
    Cot proponował, żebym Cię zgasiła. Cóż, myślałam,żeś znowu zszedł na tematy damsko- męskie, i nie będę się wtrącać. Ale po przeczytaniu Twojego komentarza czuję nieodpartą potrzebę udzielelenia Ci pewnej przyjacielskiej porady paramedycznej: wyłyżeczkuj se jamę czaszki.

    Napisane przez Klu--> Wyderka około 7 rok (lata) temu.
    Propozycja łyżeczkowania jest jak dla mnie optymistyczna – bowiem zakłada, że tam w tej czaszce cosik podatnego na łyżeczkowanie mam…
    Rozumiem, ześ Wydro wrażliwa na żarty o sobie ale zważ że nie bylo w tym ani tyci zamiaru obrażenia Ciebie. To był żart na temat alternatywnej metody. Gwoli wierności faktom wyjaśnię Ci, że stosowana była tak metodą (lewatywowa) dostarczania orgnizmowi potrzebynych składników. Co ciekawe stosowali to także nałogowi alkoholicy – chodzili pijani a alkomat nie wykazywał procentażu.
    Wybacz Wyderko – nie chciałem Cię urazić. I nie dawaj się Cotu tak łatwo podpuszczać na wymianę ciosów (solówę).

    Napisane przez Wydra do Klu około 7 rok (lata) temu.
    Twoj poziom zdystansowania do zawartosci Twej jamy czaszki tez jest zatrwarzajacy. Pozatym nie twierdzilam, ze w jamie czaszki masz mozg. Faceci maja mozg zupelnie gdzie indziej, wystarczy popatrzyc gdzie sie drapia, kiedy mysla.

    Napisane przez Klu-->Wydra około 7 rok (lata) temu.
    Drapiąc sie w głowę ze strapienia, z przykroscią stwierdzam, ześ nie przyjąła gałązki oliwnej.
    A mówią, że u kobiet więcej łagodniejszego pierwiastka ludzkiego (chyba to nie dotyczy podlotków?).. a z niniejszego przykładu wynika, że zdecydowanie mniej rozsadku i koncentracji nad sensem wypowiedzi. Ja nie twierdziłem, ze w czaszce mam mózg (cosik nie oznacza mózgu) – jak widzsz Twoja pieczołowicie zbudowana konstrukcja retoryczna padła…

    Napisane przez Wydra do Klu około 7 rok (lata) temu.
    Wychowywanie cudych dzieci to bardzo nieelegancki zwyczaj, obecnie bardzo popularny. Zapewne pomysl z lewatywa jest 150 razy zabawniejszy niz lyzeczkowanie jamy czaszki (stosowane w starozytnym Egipcie przez „lekarzy ostatniego kontaktu”), dla mnie tam poziom humoru podobny, ze sie o to obrazasz, coz, jeszcze lepiej, ale ze mnie probojesz wychowywac i ustawiac i podkreslac jaki to jestes Stary Medrzec (to co sie przejmujesz, co Ci smarkula mowi????) to naprawde pocieszne. Moze mam jeszcze mowic „prosze pana”? Klu, chyba masz za malo prawdziwych problemow. I w dodatku zarzucasz mi brak humorystycznego podejscia do siebie, a sam sie obrazasz.

    Napisane przez klu--> Wydra około 7 rok (lata) temu.
    A niby skąd podejrzenie, że mam zakusy wychowawcze?
    I skąd pomysł, że się obraziłem? Czy brak pewności siebie?
    To, że z Tobą droczę się trochę oznacza, że traktuję poważnie.
    Nic wiącej…

    OdpowiedzUsuń