niedziela, 24 marca 2013

Notka, w którey autor marudzi jak zwykle

Notka, w którey autor marudzi jak zwykle

25 października 2011

Wiele jest na tym świecie potraw przereklamowanych. Zalicza się do nich (na tym blogu) krupnik, suszy (chociaż jak ten kleisty ryż wydłubać, to jest całkiem-całkiem), pizza (zwłaszcza z pieczarkami), kutia, soki owocowe, herbatki owocowe, salatki owocowe, lody waniliowe (chyba że w kawie), czekolada, tofu i klawiatura mnie rozbolala.
Jedną z takich przereklamowanych potraw jest humus, czyli groch roztarty z dodatkami. Za komuny krążyły przepisy na tort migdałowy z nadzieniem z fasoli, podlewany aromatem migdałowym. O czymś takim to w ogóle nie ma mowy. Humus natomiast jest całkiem do rzeczy, ale żebym się tym miala zajadać, to nie powiem. Robi się go zwyczajnie: rozciera cieciorkę z czosnkiem, solą, papryczką chili, sokiem z cytryny i pastą sezamową. Ponieważ jednak Dziegć jest uczulony na sezam, zamiast tej to pasty tahini dałam masło orzechowe.
W sumie do humusu to ja nic nie mam. Życie mi się nie podoba, ot co. Aha. Żeby za gęsty nie był, można dodać trochę wody od tej cieciorki albo ciut jogurtu.

2 komentarze:


  1. Napisane przez Baronowa około 1 rok temu.
    Oraz płatki śniadaniowe i chrupkie pieczywo, które nie jest pieczywem, tylko dekturą (czyli bardzo grubą tekturą).

    Napisane przez ds około 1 rok temu.
    przereklamowane to są sery pleśniowe!

    Napisane przez too-tiki około 1 rok temu.
    jak dla mnie to suszi, czy jak to się tam pisze – gdyby nie moda – nikt by tego nie jadl – i zdania nie zmienię

    Napisane przez Baronowa około 1 rok temu.
    Sery plesniowe przygarnę chętnie, oddam sery kozie – to jedyny produkt, nad którym sie kiedys omal nie porzygałam.
    Stanisław Soyka jadł suschi zanim stało sie modne

    Napisane przez Dzieć około 1 rok temu.
    Dla mnie mocno przereklamowane jest mięso, a już zwłaszcza jakieś takie poobrastane tłuszczem, czy coś- generalnie krzywię się prawie na wszystko, czym gardzi większość dzieci do piątego roku życia (no, w ciągu ostatnich lat przekonałam się do anchovies, kaparów, oliwek i paru innych rzeczy gorzkawo-cierpkawo-wyrazistych, ale na myśl o koniczności żucia i przełykania jakiegoś mięcha, z chrzątskami, tłuszczem i Bóg wie czym jeszcze… robi mi się niedobrze, trauma z dzieciństwa, dziadkowie mnie zmuszali, bleeeh). Wszyscy inni domownicy są mięsożerni, a ja czasem jakiś drób albo rybę, ale w sumie nie żebym lubiła, tylko coś jeść trzeba.
    I ziemniaki są przereklamowane. Gdyby jakaś stonka czy inna zaraza doprowadziła ziemniaka do wyginięcia, zauważyłabym to z dużym opóźnieniem i nie byłabym szczególnie zmartwiona. Serio!
    Baronowa tak kręci nosem na suszi, ale sama przyzna, że ten różowiutki, marynowany imbir jest boski. Wasabi też Baronowa lubi. Wodorosty też są mru. A cała reszta, w sensie ryż i ryba ujdzie w tłoku, pod warunkiem, że oprócz sosu sojowego potraktuje się to cytryną (albo plastic lemon juicem z butelki).

    OdpowiedzUsuń

  2. Napisane przez Baronowa około 1 rok temu.
    Tak. Żywić Dziecia, kiedy samemu jest się mięsożercą i to drapieżnym, nie jest latwo.

    Napisane przez Dzieć około 1 rok temu.
    Po czterech godzinach przedmiotu „higiena produktów spożywczych pochodzenia zwierzęcego” twoja mielonka wygląda jeszcze bardziej podejrzanie niż zazwyczaj

    Napisane przez Baronowa około 1 rok temu.
    Zazwyczaj to ja taką mielonkę jadlam ze trzy lata temu

    Napisane przez cleo około 1 rok temu.
    Ale cudownie, ze znowu są notki:) wiernie czekalam tyle czasu, mając ciągle boczek pieczony przed oczami!

    Napisane przez Baronowa około 1 rok temu.
    Cleo Aczkolwiek koncept mię się z deczka wyczerpał na notki; taka jest prawda – niestety.

    Napisane przez cleo około 1 rok temu.
    ja juz chciałam swojego bloga zalozyc kulianrnego pt. nie chcę-ale-gotuję, ale wierzyłam w twój powrót!
    Może więc odkurzę swojego pierwotnego bloga, bo jakoś jego funkcję przejął Facebook, ekhm
    PS
    nie jestem w stanie zjeść suszi, nawet niby najlepszego.

    Napisane przez Dzieć około 1 rok temu.
    Wędliny są w ogóle podejrzane dzielą się na te wędzonki gdzie widać nienaruszone struktury anatomiczne w rodzaju tłuszczu pod skórką, oraz na te, w których nic nie widać, bo są zmielone (i tylko dzięki temu, że nie wiemy co tam zmielono, naogół jesteśmy w stanie spać w nocy).
    Nawet jak ktoś nie jest w stanie przełknąć suszi, to ten różowiutki marynowany imbir… mrau. Nie mam pojęcia, z czym innym niż suszi możnaby go jeść (nie jestem zbyt ortodoksyjna) ale jednakowoż moim zdaniem to jest jedna z najlepszych marynat.

    OdpowiedzUsuń