Rybka zwana pangą
27 lutego 2006
Jak kto chce straszyć, że wiosna w tym roku nie przyjdzie, to niech się zrywa na szczaw. Jeszcze trochę, i szczaw będzie. Nie siać mi tu popeliny, nie poddawać się defe(k)tyzmowi.
Tera się pochwalę. Organizm mój jest subtelny i wyczuwa zmiany w przyrodzie z wyprzedzeniem. Jak burza z piorunami – to on dawaj mnie nękać kilka godzin wcześniej. Jak halny ma się zerwać – to mnie cholera ciska po całym domu w złości i depresze trzy dni naprzód. A pod koniec zimy budzi się z letargu – no niestety, tylko częściowo. Co polega na tym, że dobrowolnie sygnalizuje, że się wyspał o wpół do siódmej rano.
- Czas letni już najwyższa pora wprowadzić – powiada, wstawaj, kobieto, tłucz się po domu.
Na tydzień przed postem zwanym wielkim, organizm ten nie bardzo ma ochotę na mięso. A jest to organizm par excellence drapieżny, mięsożerny..
- Mięso m nie pasi – marudzi. – Zjesz wędlinę na śniadanie, a na kolację też wędlinę. Na obiad chcę co innego.
To niech mu będzie..
Dałam mu rybkę zwaną pangą, usmażoną w cieście naleśnikowym, tylko że gęstszym.
Na, jedz.
OdpowiedzUsuńNapisane przez Klu około 7 rok (lata) temu.
Panga to większa siostra soli – tak samo smaczna. Obydwie to ślachta pośród rybich smaków. Mówią, że jak wszystkie inne ryby morskie składają się głównie z metali ciężkich
Napisane przez Cot-->Klu około 7 rok (lata) temu.
Byla pyszna. Metale tez musze sobie jakos zapewnic, bo nie jadam salaty.
Napisane przez Beem około 7 rok (lata) temu.
Uuuu, straszą! Panga pyszna rybka, bez ości. Róznie juz ją robiłam i zawsze mniam. Pewno lubię metale ciężkie. Ona ze w wschodu, sprawdzałam w Googlu, a co tam, raz się żyje. Oglądam właśnie Osobiennosti nacjonalnoj ochoty, ale przerwałam, żeby się za szybko nie skończyło. To od perskiej cudotwórczyni mam. Ale biez wodki nie razbieriosz. Okropnie sugestywne. A wódki nie ma…
Napisane przez Cot-->Beem około 7 rok (lata) temu.
Moze chca obrzydzic? Chca,zebysmy zwomitowali na akapit? A niedoczekanie, my odporne ludzie.
Napisane przez Klu--> Beem około 7 rok (lata) temu.
Czyś Ty się blekotu naćpała? Na wschodzi wódki zbrakło?
To niemożliwe!
Napisane przez Amparo około 7 rok (lata) temu.
Hi, tytuł notki przeczytałam następująco: „Rybka zwana PAPUGĄ”.
Napisane przez Cot-->Amparo około 7 rok (lata) temu.
A dla wiekszego dysonansu poznawczego notke powinnam zilustrowac zdjeciem miasia panda.
Napisane przez aselniczka około 7 rok (lata) temu.
O, panga to i na surowo jest dobra (podżerałam przed usmażeniem wigilijnym).
A masz, drogi Cocie, przepis łatwy miły i przyjemny na zupę szczawiową? Szczawiem będąc ją lubiłam, ale w domu nie robili, tylko w stołówkach przedszkolno-szkolnych. I Chciałabym sobie przypomnieć )
Napisane przez Szeherezada.S około 7 rok (lata) temu.
Mnie dzisiaj zerwalo o 7.50.
Posiedzialam chwile, potluklam sie po chacie, do netu zajrzalam i poszlam z powrotem do lozka.Bardzo zdezorientowana bylam, nie wiedzialam co sie robi o takiej porze:-)
Mowisz wiosna?
Ryby lubie bardzo,teskni mi sie za prawdziwymi,swiezymi…na przyklad za sztormowe sledzie to dalabym poklikac z mojego kompa albo przejechac sie karizmunia!
Panga to pangasiusy?Jesli tak to njalepsze z ryb nieprawdziwych jakie jadlam.Potwierdzamy oboje plus dwie kupy kudlow.
Beem: Generalowi wodki nie zabraknie.
Napisane przez Cot-->Szeherezada około 7 rok (lata) temu.
Z ta wiosna w kazdym razie u mnie jest taki mechanizm. Wieloletnie obserwacje to potwierdzaja. I moje koty juz sie mniej obzeraja.
Panga delikatna, pachnie morzem, na patelni nie waniajet, cymes.
Napisane przez Cot-->aselniczka około 7 rok (lata) temu.
Szczawiowej nie robilam od lat, poszukam Ci jakies dorzecznego przepisu, ale to chilę potrwa.
Napisane przez Szeherezada.S około 7 rok (lata) temu.
Wesole swieto pokrzyzowalo mi plany,zakupow nie zrobie,przejrzalam zamrazarke.Wyciagnelam łosia, usmaze go i pozre z maslem czosnkowym.
I kot tez sie na rybke zalapie,chociaz łoś nie jets taki dobry jak pangasius;-)
Napisane przez Cot-->Szeherezada około 7 rok (lata) temu.
Widzialam w telewizorni, jak tam u was wesolo. No, umru ze smichu. Losia tez lubimy. O querva, wegorza wedzonego bym zjadla z metr.
OdpowiedzUsuńNapisane przez Szeherezada.S około 7 rok (lata) temu.
ja bym dala rade nawet półtora….
szeherezadowy ma oswojonego czlowieka,ktory ma brata z wedzarnia,wiec czasem mamy takiego swiezego, pysznego:-)