12 grudnia 2005
Placka ze śliwkami nie upiekę, bo śliwki się skończyli. Zasmażka nie jest ciastem. Wołowiny w danym momencie w domu nie mam. Słonina wojskowa pozostaje na razie wspomnieniem pięknym jak śpiew anioła.
Jakże tu więc rozświetlić sobie ten ponury dzień? Jak się cofnąć w kraj lat dziecinnych, kiedy to człowiek niczego się nie bał, a własnym rodzicom, odwracając się na pięcie, rzucał przez ramię:
A, nie bendem bzdurów słuchałam!
No to tak. Miałam skwarki. Zważyłam je nawet i się okazało, że jest ich całe 5 dag. Dwie garsteczki – na oko. Przekręciłam je przez maszynkę, dodałam mąki, cukru pudru, całe jajko, żółtko i jeszcze tyle mąki, żeby dawało się zagnieść elastyczne ciasto. Proszku do pieczenia ni dałam, bo zapomniałam. Aromatu nie dałam, bo nie bardzo lubię.
Kulę z ciasta pizgłam do lodówki i udałam się do sądu.
Po powrocie ze sądu ciasto rozwałkowałam dość grubo, posmarowałam białkiem co się zostało od żółtka, posypałam orzechami i upiekłam.
Teraz jem, popijam i wędruję w czasie. A sąd ma trąd (umysłowy).
Placka ze śliwkami nie upiekę, bo śliwki się skończyli. Zasmażka nie jest ciastem. Wołowiny w danym momencie w domu nie mam. Słonina wojskowa pozostaje na razie wspomnieniem pięknym jak śpiew anioła.
Jakże tu więc rozświetlić sobie ten ponury dzień? Jak się cofnąć w kraj lat dziecinnych, kiedy to człowiek niczego się nie bał, a własnym rodzicom, odwracając się na pięcie, rzucał przez ramię:
A, nie bendem bzdurów słuchałam!
No to tak. Miałam skwarki. Zważyłam je nawet i się okazało, że jest ich całe 5 dag. Dwie garsteczki – na oko. Przekręciłam je przez maszynkę, dodałam mąki, cukru pudru, całe jajko, żółtko i jeszcze tyle mąki, żeby dawało się zagnieść elastyczne ciasto. Proszku do pieczenia ni dałam, bo zapomniałam. Aromatu nie dałam, bo nie bardzo lubię.
Kulę z ciasta pizgłam do lodówki i udałam się do sądu.
Po powrocie ze sądu ciasto rozwałkowałam dość grubo, posmarowałam białkiem co się zostało od żółtka, posypałam orzechami i upiekłam.
Teraz jem, popijam i wędruję w czasie. A sąd ma trąd (umysłowy).
Kto jest żądny dodatkowej wiedzy o magdalenkach, proszony jest o kliknięcie tu:
Przepijemy dzieła Prousta, jak rozpusta, to rozpusta!
Przepijemy dzieła Prousta, jak rozpusta, to rozpusta!
OdpowiedzUsuńNapisane przez odwodnik około 7 rok (lata) temu.
Cocie, czy po pizgnięciu ciasta do lodówki koniecznie trzeba udać się do sądu?
Pytam , bo akurat pojutrze mam wyznaczona wizytę w sądzie więc mogłabym te ciastka upiec.
Napisane przez Cot-->Odwodnik około 7 rok (lata) temu.
Wiesz, jezeli te ciastka maja Ci przyniesc taki fartowny wyrok jakmne, to raczej je upiecz wczesniej
Napisane przez kotoju około 7 rok (lata) temu.
kobieto, tyś idolem, czy jest rzecz, z której nie uda ci się zrobić czegoś jadalnego, ba, brzmiącego jak chóry niebieskie??
Napisane przez Cot-->kotoju około 7 rok (lata) temu.
Z papryki, bo mam na nia koszmarne uczulenie ))
Ale tak se pomyslalam, pogryzajac te ciastka im. tow.Weslawa, ze nie trzeba bylo dawac cukru i orzechow,tylko rypnac zoltego sera, kminku i soli i by byla zagrycha do piwa jak ta lala
Napisane przez Szeherezada.S około 7 rok (lata) temu.
ja kolo 14 stycznia w takim razie pizgne ciasto do lodowki;)
Napisane przez Cot-->Szeherezada około 7 rok (lata) temu.
Pizgnij, pewnie. Moze te ciastka powinny sie nazywac jakos inaczej, na przyklad ciasteczka slepej Temidy?
Napisane przez Szeherezada.S około 7 rok (lata) temu.
Albo slepej furii-sie okaze po 14-tym;-)
Napisane przez lamerka około 7 rok (lata) temu.
Całe szczęście, że nie piekę, bo ładnie bym się nabrała. A gdzieś Ty niby napisała, że jakieś CIASTKA trzeba wyciąć. Kazałaś rozwałkować i upiec.
Jeszcze jeden taki nieprecyzyjny przepis i do sądu znowu, zobaczysz.
OdpowiedzUsuńNapisane przez Cot-->lamerka około 7 rok (lata) temu.
ok, bedzie zawsze druga werrsja dla analfabetow kulinarnych
Napisane przez lamerka około 7 rok (lata) temu.
He he widzę, że SĄDEM to Cię można zawsze postraszyć.
Temida jednak skuteczna.
Napisane przez Cot-->lamerka około 7 rok (lata) temu.
I tu sie mylisz. Do sadu to zwykle ja pozywam. A teraz mam nawet stalego pelnomocnika.
Napisane przez Cot-->lamerka około 7 rok (lata) temu.
A poza tym, kobieto, co sie piecze z ciasta? karpia? pasztet? No nie moge.
Napisane przez lamerka około 7 rok (lata) temu.
Ciasto kobieto, CIASTO!
Lub CIASTECZKA.
Ykhm.
I nie strasz mnie tu pozwaniem
Napisane przez perdo około 7 rok (lata) temu.
No ja pamietam te ciastka ze skwarek (skwarkow?)z dziecinstwa. I teraz przez Ciebie musze sobie takie zrobic. I to koniecznie jak tylko wroce do domu. No ale zeby miec skwarki najpierw zrobie smalczyk. A taki pyszny smalczyck ze swiezutkim chlebkiem to rarytas i mozna go jesc, jesc i jesc… A potem bede tyc. I wszystko dlatego ze zachcialo Ci sie do sadu…
Napisane przez Cot-->perdo około 7 rok (lata) temu.
Jednakowoz smalczyk to jedna z lepszych rzeczy, jaka mozna jesc o tej porze roku w naszym klimacie. A ostatnio dietetycy przyznaja, ze smazyc tez trzeba na smalcu – jak to od zarania dziejow praktykuja Wegrzy, a nie na oleju. Az w koncu naukowcy wykryja, ze za tycie odpowiedzialn jest jakis wirus i dieta do tego ma nic
OdpowiedzUsuńNapisane przez Szeherezada.S około 7 rok (lata) temu.
Mnie sie juz nawet o uszy obilo,ze wynalzeziono szczepionke przeciwko tyciu,wiec bardzo mozliwe.
Co do smalcu i masla vs olej i margaryna:moja Babcia zapowiedziala,ze poodrywa mi rece i nogi jak jej to do kuchni przyniose.
Smak smazeniny nasmalcowej jest nieporownywalny z olejowa a w margarynie wiadomo-pelna tablica Mendelejewa:)
Ide robic smalec.
Napisane przez Cot-->Szeherezada około 7 rok (lata) temu.
Babcia miala sto procent slusznej racji.
Dobry pomysl z tym smalcem. Ja mysle, ze ja to sobie tak dzien swiety uswiece. Na chwale Pana w niedziele zrobie smalec.
Napisane przez Szeherezada.S około 7 rok (lata) temu.
Rzeklaby o karpiu cos:)U mnie zawsze Babcia rybami sie zajmowala,ja ze wzgledu na drastyczne sceny uciekalam.
W gararecie jak robi?Bo mnie chodzi wlasnie o zwyklizne taka:)
Napisane przez Cot-->Szeherezada około 7 rok (lata) temu.
Karpia nie robilam nigdy w zyciu. Pewnie bym rzucila go na gleboka wrzaca wode czy cos w tym stylu. Mnie w tym roku kazali zrobic sledzie. Ale jak tak siegne pamiecia, to mama zawsze robila w galarecie. W razie czego – zapytac o ten karp?
Aha, ja dalej w archiwumie. I okropnie sie obsmialam, bo ja tez mam dziwna predylekcje do skarpetek z palcami i ekstrawaganckich butow ))
Napisane przez Szeherezada.S około 7 rok (lata) temu.
) Hehe.Jesli mozesz to zapytaj o karp.Ja sie Babuli tez wypytam,ale co dwie glowy to nie jedna.
I kurcze nie mam gara do gotowania ryb,a to delikatne w gotowaniu jest.
Napisane przez Cot około 7 rok (lata) temu.
Gara takiego podlugowatego to nie mam i ja. Teraz cos tak jarze, ze ta ryba w galarecie to byla jakas inna, a karp chyba smazony. Jutro zapytam, bo dzisiaj to juz trzy razy starym ludziom pierdolami zawracalam glowe )
Napisane przez Szeherezada.S około 7 rok (lata) temu.
Tak czy inaczej trzeba rybe ugotowac, pozniej rozciac galarete i ja tam wlozyc:D
OdpowiedzUsuńNapisane przez Beem około 7 rok (lata) temu.
Ach, ty Szeherezado jedna, to jest pomysł! Co baśń to baśń.
Napisane przez Szeherezada.S==>Beem około 7 rok (lata) temu.
No a jak inaczej ryba bedzie w srodku? )
Napisane przez Cot około 7 rok (lata) temu.
Wystarczy rybe zjesc, i czary mary, juz jest w srdku. Albo oddac kotom do zabawy?
Napisane przez Szeherezada.S około 7 rok (lata) temu.
W srodku to kazdy umie zrobic,ale zeby w srodku galarety!To sztuka jest,tak te galarete sprytnie rozciac..;)
Napisane przez falbana około 7 rok (lata) temu.
Niech mi ktoś łopatologicznie wytłumaczy DLACZEGO 24 grudnia MUSI wjeżdżać na stół cała masa dziwacznych potraw w większości niejadalnych, za to upierdliwych w przygotowaniu?
Kutia? -tylko sroki balkonowe sa zadowolone, bo tam ta tradycyjna -wigilijność lądowała. Po półwieczu szarpaniny kutię rodzinnie skreśliliśmy.
Łamańce z makiem?- tym nawet sroki gardzą…
Śliżyki?-od czasu jak Babcia Emilcia u Abrahama terror śliżykowy się skończył.
Pierogi z kapustą i grzybami? – pół dnia roboty (bo wigilia u nas minimum na tuzin luda)- a chętnych brak.
śledziki w oleju na 6 sposobów?-od czasu jak Dziadek podążył za Babką , nikt tego do pyska nie weźmie.
Karp smażony uparcie co roku nie znajduje aplauzu nawet u kota ,od czasu jak amatorzy tegoż ( karpia, nie kota!)w zaświatach.
Barszcz z uszkami a i owszem ale chętnych do lepienia trzeba by brać z łapanki.Na placu boju zostaję sama…
Ryba po grecku na ogół zeżarta jest zanim wjedzie na stół, choć gar tego jak dla pułku ułanów.
No i ta cholerna ryba w galarecie…
MA BYĆ I KONIEC!
Po czym więdnie smętnie bo robi gównie za ozdobnik.
—-tu przerwę na momencik i poszukam ,czy gdzieś przypadkiem sama przed soba nie schowałam papierocha…
OdpowiedzUsuńNapisane przez f około 7 rok (lata) temu.
mam! …momencik…już! Nie ma to jak kradziony papieroch o drugiej w nocy!
Aha! o rybie w galarecie miało byc…
No bo taka ryba to ma nie tylko BYĆ ale i WYGLADAĆ. No ,wiadomo ,eleganko ułożona, marcheweczka w gwiazki dookoła, listeczki pietruszeczki ,cytrynka ,jajeczko w RÓWNE plasterki itepe.
I ta galareta- sama przejrzystość , sprężystość i klarowność.
Wojskowy tor przeszkód na poligonie to pryszcz w porównaniu ze studzeniem galarety z ryby.
A i tak po wigilii wjeżdża nietknieta do lodówy ,gdzie dogorywa.
I w tem temacie mój stary ślubny wpadł na genialny pomysł( chyba jedyny genialny w jego życiu) ,żeby taką pięknie ugarnirowaną rybę ułożoną na cudnym półmisku -pozostałym po czasach świetności – zalać pleksiglasem. Raz do roku wyjmowało by się to cudo z pawlacza ,a po fakcie -fruu z powrotem i baj baj za rok.
Napisane przez Cot-->Falbana około 7 rok (lata) temu.
Te potrawy są niejadalne, bo jadalne być nie mogą. One były pierwotnie przeznaczone dla duchów przodków. I jak to ze wszystkimi zwyczajami poganskimi, chrzescjanstwo je draplo i zaczelo wmawiac, ze to na inna rzeczy pamiatke. Ze te sianko pod obrusem to niby wyskubane ze zlobka. A to byla zeschla trawa nabgrobach – bo tam wystawiano te potrawy.
A z ryba po grecku swieta prawda.Chwila – i nie ma, znika w czelusciach biesiadnikow.
Napisane przez Szeherezada.S około 7 rok (lata) temu.
Dla mnie nie ma swiat bez pierogow z kapusta i grzybami.Lepie je na ochotnika od ponad dwudziestu lat (oczywiscie,ze chowam sobie „na pozniej”,bo nie ma swiat bez;) a karp zasmakowal mi na pierwszej wigilii poza domem…
A co to sa sliżyki?
Napisane przez Szeherezada.S około 7 rok (lata) temu.
Kurde.Ryba po grecku.Na smierc o niej zapomnialam.Nie wiem czy jeszcze pamietam jak sie to robi;)
Napisane przez Cot około 7 rok (lata) temu.
Ja lepie jak maszyna, bo jestem obureczny kurdupel. Polowa pieroga lewa reka, druga prawa, pierog fruwa w powietrzu, robota ino furczy. Ale kuzwa, ciasta na pierogi to nie zrobie. Nie rozwalkuje, no nie moge, trzy razy zlamalam walek – tzn te drewienko co jest w srodku, bo ja walek mam PORCENALOWY.
Napisane przez Sz.Stiepanowna około 7 rok (lata) temu.
Mnie sie zdarzalo butelką po wyborowej lub zubrowce 0,7 rozwalkowywac a tu widze,fiu,fiu-porcelanka
OdpowiedzUsuńNapisane przez Cot->Szeherezada około 7 rok (lata) temu.
Butelka jest prawie tak dobra jak porcelanka
Napisane przez falbana około 7 rok (lata) temu.
ech, butelka i to czerwonego wytrawnego by mi się przydała na zaraz.
Bo indyka nabyłam nieopatrznie ( cóż prostszego jak skłamać ,że indyków nie było/ spokój bym miała ,a tak w dupę szczypie z przerażenia ,bo piec bydlę trzeba…) i czeka mnie bliskie spotkanie trzeciego stopnia z piekarnikiem ,co do tej pory jeno za szafkę do przechowywania patelni robił. Odwlekam ,odwlekam i odwlekam jak mogę te randes-wous z ptakiem – i tu dylemat się pojawia: czy upiec wcześniej -by wściekłość ze mnie uszła do świąt ,ryzykując że go tradycyjnie zeżrą przed wigilią ,czy piec w ostatniej chwili bulgocąc przekleństa w ten święty dzień ?
A może porąbać go w kawałki ,władować do zamrażalnika i rżnąć głupa że niby co? jakiś indyk? eee..żadnego indyka nie kupiłam ,a skąd?
Napisane przez f około 7 rok (lata) temu.
taka mała prywata na boczku -
do Szeherezady ;
Od lat-ho!ho! wielu – mamy my takie powiedzonka-klucze ,które są znane tylko nam (mnie i moim progeniturom).
To takie urywki z książek ,odzywki jeszcze starsze niz my, cytaty KULTOWYCH postaci (niekoniecznie realnych ,a nawet przede wszystkim nierealnych).
I jedną z nich była -JEST!- do tej pory Szeherezada Pawłowna.
Ta z teatru Obrazcowa.
I dnia pewnego niedawnego patrzę i oczom nie wierzę- SZEHEREZADA ŻYJE!
Co prawda Stiepanowna ,no ale nie wybrzydzajmy!
Tu załączam pozdrowienia dla onej od siebie a także Wowki mego ,co się również ucieszył jak głupi.
Napisane przez Szeherezada.S około 7 rok (lata) temu.
„Moja” Szeherezada jest,podejrzewam ,tej samej proweniencji co Twoja.Teatru Obrazcowa nie znam (hańba mi po wsze czasy,a wiem co mowie;),ale Sz.St. to tzw. „tekst” badz „kryłataja fraza”.Zlapalam to i wzielam jak swoje,gdy bylam mieszkanka Moskwy:-)
Jest ogromna roznica miedzy „pawieł” a „stiepan” i stad wlasnie ta zbitka:-)
Odzdrawiam Cie strasznie serdecznie.U nas w domu rowniez cytata goni cytatę,tekst filmowy,tekst rodzinny ( u nas zawsze bedzie jajka badz rarka,bągą bągą byla rondel z glowy zdjela itd..)
No oc ja bede duzo gadac.Dobrze mi u Cota i dobrze mi z „Cotowymi”
Napisane przez Cot około 7 rok (lata) temu.
Mnie tez jest z Wami dobrze, wiecie?!
A swoja droga moze warto zaczac pisac o tych rodzinych powiedzonkach?
Ja juz na stale do inwentarza kulturowego biore od Ciebie, Szeherezado S. KATOLISCHE GELD. I burdelmistrza!
Napisane przez Szeherezada.S około 7 rok (lata) temu.
O tych roznych powiedzonkach to mozna ksiege napisac.A Ty, etnografie, spisuj to wszystko i potem łup ksiazke!I ta ksiażka w leb jednej korporacji, drugiej,temu, tamtemu:łup!Za wyzysk, a krzywą mine,za wszystko!Łup!
Katolickie pieniadze mnie sie tez strasznie podobaly.Okreslenie, uwazam,idealne.
No to Cocie (tutaj nutki) :do roboty, do roboty!
OdpowiedzUsuńNapisane przez Cot-->Szeherezada około 7 rok (lata) temu.
Ja jestem naprawde na swietnej drodze do tego, zeby korporacja udusila sie wlasnymi rekami (aczkolwiek nie ksiazka). Gdyz korporacja zapopmniala o najwazniejszej zasadzie gry wojennej, ktorej ucza byle szeregowca. Brzmi ona: nie nalezy lekcewazyc sily i inteligenmcji n-pla, nawet jesli jest on kompletnym kretynem.
He he ten kretyn to niby ja
Napisane przez Szeherezada.S około 7 rok (lata) temu.
Nawet jak sie udusi wlasnymi rekoma ,to nie zaszkodzi pacnąc jeszcze w leb.I skopac lezącą.A co:>
Napisane przez Cot około 7 rok (lata) temu.
O, tak. Z liścia, w morde i na ziemie. I poprawić z lacza
Napisane przez Beem>Cot około 7 rok (lata) temu.
Mozna przegrać bitwę a wygrać wojnę. To też stare powiedzonko. I tak będzie! I oby te całe korporacje ptasia grypa wytłukła. Kanapa Szeherezady u Ciebie jest meblem realnym? To wy sobie całe noce opowiadacie! No, dwie takie głowy to na pewno wymyślą logistykę! I karpia wsadzą w galaretę zaszywając ściegiem ozdobnym.