niedziela, 24 marca 2013

Wszystko co zyje - śmierdzi (a czasami nawet dłużej)

Wszystko co żyje – śmierdzi (a czasem nawet dłużej)

3 marca 2006

Z pewną regularnością powtarza się w naszym domu doniosłej wagi fakt. Coś zaczyna niemożebnie śmierdzieć. Jest dociekanie, który kot i gdzie być może był nasrał, chodzenie i szukanie kociego gówna, a wreszcie konstatacja, że to nie kot. To sąsiedzi gotują obiad na jutro.
Ja uważam, że takie smrodzenie jest niezgodne z zasadami współżycia społecznego i wspólnota oraz administracja powinny mi obniżyć czynsz z tytułu uciążliwego sąsiedztwa Ale takich luksusów, żeby cudze smrody wąchać za darmo a nie za nie płacić, to ja raczej nie dożyję.
- Zauważyłaś może – powiedział Dzieć – że do szkoły wprawdzie się spóźniam regularnie, ale do domu na obiad – nigdy?
No, fakt.
- I wchodzę do domu – kontynuował Dzieć rozmarzonym głosem – i już na parterze tak pięknie pachnie. I ja wtedy wiem: to moja mama gotuje obiad!
Akurat w całym domu woniało jak w chederze, albowiem robił się żurek full wypas.
No to mu robię zupę grzybową (Dzieciowi, nie żurkowi). Dzieć zje z makaronem od Dziadka i Babki, a ja chyba z kaszą perłową. Albo z kluskami laniymi Albo z makaronem z naleśników. To się okaże.
A na razie pachnie.

1 komentarz:



  1. Napisane przez Szeherezada.S około 7 rok (lata) temu.
    Chocbym nie wiem co przygotowywala na obiad u siebie,na ostatnim pietrze,to i tak idac z dolu musze soe przebijac przez smrod kapusty.Kapusta kiszona na cieplo, taka zasmazana to tutaj parwie danie podstawowe.Jada sie prawie do wszystkiego.
    I panstwo Kadlubek jedza jej ogromne ilosci.A przynakmniej przygotowuja.
    Ale jak juz sie wejdzie do domu….:-)
    Przepraszasz koty za niesluszne, bezpodstawne i oszczercze oskarzenia?!?

    Napisane przez Cot-->Szeherezada około 7 rok (lata) temu.
    Ja tez mieszkam na ostatnim pietrze. Mijam kapuchy, kotlety mielone z jakiegos podlego miesa, smazone ryby, czasem jakies smrody niemozliwe do identfikacji, querva, nawet smierdzace ciasta.
    Koty przepraszamy, ale one nie przejmuja sie juz na etapie posadzen.

    Napisane przez Wydra około 7 rok (lata) temu.
    Nie z zadego podlego miesa, oni kupuja dobre mieso, dopiero jak doprawia po swojemu i nie wiem co z tym jeszcze zrobia- zaczna smierdziec. Nie wiem, co oni z tym robia, ale to nie jest wina produktow.

    Napisane przez Szeherezada.S około 7 rok (lata) temu.
    Nawet moje kotlety mielone smierdza przy smazeniu-smazeliną taka ohydna.Frytura czy co.Wszystko smierdzi pozniej ta smazelina.Wlosy ,ciuchy i paznokcie.
    Ale kotlety dobre!

    Napisane przez Daga około 7 rok (lata) temu.
    Rzecz chyba w tym, ze ludzie nie potrafia smazyc tak, zeby nie cuchlo! Albo nie zdaja sobie sprawy, ze przesmierdnywuja? Ja przestalam odwiedzac takich jednych wiedzac, ze cokolwiek beda gotowac, to i tak smierdziec bedzie i przez tydzien przyjdzie mi wietrzyc odziez ciezka na balkonie(no, bo lekka mozna ciepnac do pralki). Znacie ten zapach? Starego tluszczu? Uj, co za wymiotne obrzydlistwo!!!Sama przez to obsesyjnie smaze w przeciagach i wyciagach, i dumna jestem ze smrodu nie produkuje nawet gdy znecam sie nad cebula, i napawa mnie to niepomiernym zdziwieniem,ze mozna nie smrodzic, bo kuchnie posiadam w sypialni, jadalni i bawialni jednoczesnie. Ufff! Dlugo, ale nic mnie tak nie przyprawia o apopleksje, jak koniecznosc wachania cudzych, tluszczowych smrodow.

    Napisane przez Szeherezada.S około 7 rok (lata) temu.
    Przeciagi i wyciagi pomagaja.A takze natychmiastowe mycie ciala i włosia.No chyba,ze ja mam obsesje:-)

    Napisane przez Daga około 7 rok (lata) temu.
    O, nie! Zareczam od tluszczowej obsesji specjalistka jestem ja! Pojedyncza molekule smrodliwego tluszczu wyczuwam na kilometr.

    Napisane przez Cot około 7 rok (lata) temu.
    To nie jest tylko sprawa tluszczu z odzysku i wyciagow. Odkad mam wypasiona patelnie, ktora zreszta kosztowala majatek, smazenie jest bajka i to wcale nie braci Grimm. Zadnego dymienia, zadnych smrodow.

    Napisane przez L:eo około 7 rok (lata) temu.
    dobra patelnia (trzyma stałą temperaturę bez potrzeby traktowania jej ogniem z piekła rodem), świeży tłuszcz (bez fragmentów zeszłotygodniowego kotleta mielonego), właściwa temperatura i czas smażenia (bez palenia tłuszczu i potraw), dobór składników (świeże muszą być, a nie tylko wyglądać na świeże), przyprawy dodane we właściwym czasie… trzeba po prostu umieć gotować Swoją drogą bardzo pomaga również dobra kuchnia (np płyta ceramiczna) zapewniająca równomierny rozkład temperatury na całej powierzchni patelni. Ot i powiedziałem co wiedziałem…

    Napisane przez Klu około 7 rok (lata) temu.
    Z zasady dłużej tego śmrodku niż życia Cotku. NIekiedy smrodek jest pożyciowy.
    Coś o tym wiem – bowiem zakupiłem wędzonego hallibuta w sobotę

    Napisane przez Szeherezada.S około 7 rok (lata) temu.
    A ja i tak smażelinę wyczuje…:-)

    OdpowiedzUsuń