niedziela, 24 marca 2013

Sombrera jak raz nie miałam, ale co miałam, to dałam

Sombrera jak raz nie miałam, ale co miałam, to dałam

18 listopada 2008

Nie będę was oszukiwać. Ja nie eksperymentuję w kuchni. Jest jak było – gotuję kilka rzeczy na krzyż, kiedy sytuacja mnie zmusza. Przy czym wyjaśniam: jak robię pesto pół na pół z pietruszki i bazylii, nie na orzechach piniowych tylko na migdałach (a jak będę chciała i humor miała, to zrobię na niesolonych pistacjach), to nie uważam tego za szalony eksperyment.
Chociaż… bo ja wiem… W niedzielę zrobiłam na śniadanie owsiankę i ją zjadłam ze smakiem. Piszę o tym, bo może to kogoś zainspiruje. Owsianka jest bardzo zdrowa. Na przykład obniża błyskawicznie poziom cholesterolu. No niech mi ktoś powie, że kuchnia angielska jest niezdrowa. Taki Angol zje jajka na bekonie, ale zje też owsiankę i cholesterol mu szlag od razu trafi.
W kwestiach hodowli kotów eksperymentuję za to, że hej. Na przykład wykąpałam je i wyszłam z tej operacji bez szwanku. Technika była następująca. Kot półdługowłosy rudy na ręcznik. Zasypany delikatną zasypką dla dzieci. Zasypka wtarta z włosem i pod włos. Wyczesana szczotką. Kot wygląda jak miss piękności.
Kota krótkowłosego należałoby wykąpać w ciepłych otrębach. Ale nie miałam, bo zrobiłam porządki w szafce, ponieważ mi się znowu zalęgły te france mole zbożowe. Tymczasem kot krótkowłosy strasznie zazdrościł kotu półdługowłosemu, że został wykąpany. Zresztą, jak weterynarz badał kota rudego to kot krótkowłosy też zazdrościł i uspokoił się dopiero wtedy, kiedy wet na moją prośbę zajrzał mu do paszczy, poświecił w oczy i zęby latarką, obejrzał uszy i – co najważniejsze – osłuchał z poważną miną serce. No to i jego wykąpało się w zasypce..
W nagrodę zrobiłam nam rozgrzewającą zupę curry z soczewicą. Bez żadnych eksperymentów, czyli wszystko jak zwykle.
Łyżeczkę zielonej pasty curry podsmażyłam na oleju (w przepisie nie było powiedziane, jaka to ma być pasta – wywiązała się wielka dyskusja domowa, że niby jak w przepisie nie jest powiedziane jaka, to domyślnie chodzi o żółtą; ja byłam odmiennego zdania, a zresztą żółtej nie mam, więc szkoda strzępić języka).
Następnie dolałam kartonik mleka kokosowego (w przepisie było, zdaje mi się pół litra, ale ja miałam tylko kartonik 250 mililitrowy, a zresztą w domu się nie przelewa, więc bez przesady).
Dodałam pół litra bulionu drobiowego (w przepisie kazały dać litr – ale skąd ja wezmę litr, jak mam pół? Resztę uzupełniłam wodą i połową kostki rosołowej) oraz szklankę suchej czerwonej soczewicy. (i to było zgodne z przepisem, aczkolwiek stwierdzam, że spokojnie tej soczewicy można było dać półtorej szklanki).
Na małym gazie, gaziątku wręcz, gotowało to się około 10 minut.
W tym czasie kroiłam na mniejsze kawałki kukurydzę miniaturową (przepis stanowił o kukurydzy z puszki, ale ponieważ w żadnym z okolicznych sklepów takiej nie mieli, dałam kukurydzki ze słoika, w lekkiej zalewie octowej).
Dorzuciłam je do zupy z prawie całą paczka groszku mrożonego (w przepisie był groszek cukrowy – no ciekawe, skąd ja go wezmę, jak u nas nie bywa).
No i dwie osoby zjadły te zupę w jeden wieczór, chociaż w założeniu to była porcja na cztery osoby. Straszliwie ubolewając, że prosi się ona o kawałki drobno pokrojonych udek kurzęcych – bo pierś jednak sucha jest. Ten element białka przewidziano w oryginalnym przepisie, polecając dodać 10 deka pokrojonych pieczarek.
Jednym słowem – znowu się obeszło bez jakichś szalonych eksperymentów.
Aha. Carrefour Ekspress jest po tysiąckroć gorszy od Kartaginy i jako taki powinien być zburzony.

4 komentarze:


  1. Napisane przez stardust około 4 rok (lata) temu.
    No i teraz jest jasne za co ja Cota kofam, bo Cot sie nie boi z konkretnego przepisu stworzyc nowy przepis zastepujac pojedyncze skladniki innymi i dopasowujac ilosc do mozliwosci, czy jakos tam. Faktem jest, ze miala byc zupa i zupa wyszla, a ze moze ciut insza to co komu do domu jak chalupa nie jego.

    Napisane przez Cot-->stardust około 4 rok (lata) temu.
    He he nawet przysłowie na ten temat jest, a brzmi: NIE TA GOSPODYNI, CO MA PEŁNO W SKRZYNI.
    Nawiasem mówiąc to jest rewelacyjna zupa. Wysokobiałkowa, rozgrzewająca, aromatyczna. Kukurydzki chrupią, goszek chrzęści, soczewica też ale za chwilę rozpływa sie na podniebieniu. Ewidentnie na tę porę roku.
    Tak szczerze mówiąc, to ja ja chyba dzisiaj powtórzę. Tylko jednak wkładki mięsne do niej dam.
    Poza tym robi sie ja w 20-25 minut.

    Napisane przez zemfiroczka około 4 rok (lata) temu.
    No to Cot mi tutaj narobił ambarasu w moim przeświadczeniu, że wszystkie z curry jakie już miałam popełnić ( a było ich w zawrotnej liczbie sztuk 2), popełniłam, a tu masz ci talerz i jeszcze jedna w kolejce czeka.
    Tak sie tylko zawachnęłam tycinę, skąd to Cot wytrzaskał te małe kukurydze, alem se potem doczytała resztę linijek i jużem uświadomiona.
    Kłaniam się w pas, ja jutro znowu z dorsza zupinę popełnię, a potem pomyślę o tej cotowej.
    Uszanowanie z lekka wieczorno-listopadowe

    Napisane przez Cot-->zemfiroczka około 4 rok (lata) temu.
    Dzisiaj zrobiłam z groszkiem ckrowym, który się nagle pojawił w sklepie. Nadzwyczajna jest.
    Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń

  2. Napisane przez Just około 4 rok (lata) temu.
    Może mało kulinarnie, ale skojarzyło mi sie z jedną z opowiastek z dobranocek dla dorosłych – ktoś pamięta? Świetna obsada, narratorem był Kobuszewski.
    Otóż wdówka francuska, nazwijmy ją Mercier, miała amanta, pana Guinota. A w wolnych chwilach spotykała się z panem Poiret, co jej zbytnio nie kolidowało, bo obydwaj byli szlachetego fachu komiwojażerów.
    Niestety, nastał dzień, kiedy podczas gorących chwil spędzanych z panem Poiret, dom wdówki nawiedził Guinot.
    Panowie, po pierwszej chwili pełnej konsternacji i gromów ciskanych tak z oczu, jak i z ust, poczuli w sobie duch iście angielskich gentlemanów.
    - Odchodzę, nie będę stał na drodze do waszego szczęścia – rzekł intruz.
    - Ależ, panie – nie mogę się na to zgodzić! Bierz pan to ciało powabne, i te ust korale, i resztę…(tu amant jakby załkał z cicha)
    - Ach, ciało powabne…i te ust korale…Ale jaka to gospodyni! Czy pan wie, jakie ona robi bouillabese? Toż palce lizać, nie mogę pana tego pozbawić!!!
    - Bouillabese, mój drogi, rewalacja, a te Crepes Suzette… naprawdę, nie umiałbym panu tego zabrać…
    …podczas tej miłej pogawędki niespeszona wdówka Mercier starała się zwrócić na siebie uwagę amantów, przybierając pozy już to powabne, już to groźne. Bez skutku.
    W końcu, nieco zirytowana, zdecydowanym ruchem otworzyła przepastną szafę i wyciągnęła z niej za krawat nieco skonfundowanego jegomościa, mówiąc:
    - Chodź pan, panie Lupin! Bierz pan ust korale!!!
    …rzucając triumfalnie przez ramię w kierunku lekko oszołomionych, a najwyraźniej byłych już, amantów:
    - DOBRA GOSPODYNI MA ZAWSZE COŚ W ZAPASIE!!!
    …osobom, które pamietają oryginał wyjasniam, że to powyżej opowiadam, jak zapamiętałam – może nie do końca wiernie, ale sens oddany, mam nadzieję:-)

    Napisane przez Cot-->Just około 4 rok (lata) temu.
    Boskie! Oczywiście zaplułam monitor.

    Napisane przez Beem około 4 rok (lata) temu.
    Z owsianką lepiej ostrożnie. Ja nie jadam, ale mojej mamie, wielkiej zwolenniczce, lekarz zabronił. Podobno silnie odwapnia (osteoporoza!)

    Napisane przez Cot-->> Beem około 4 rok (lata) temu.
    Dlatego ma byc na mleku, a platki koniecznie gotowane – nie surowe

    OdpowiedzUsuń
  3. Napisane przez zemfiroczka około 4 rok (lata) temu.
    A mnie ostatnio teściówka, kiedym ją ostatnio nawiedziła-zaserwowała na śniadanie osiankę na słono- mówiąc szczerze niedobra była, ale robiłam dobrą minę do złej gry. Jak już muszę, to na słodko poproszę- z bananem najlepiej.
    Ale czaj z dzikiej róży, przyznam, zacny był bardzo.

    Napisane przez Cot-->zemfiroczka około 4 rok (lata) temu.
    Moja była właśnie z bananem i suszonymi żurawinami.

    Napisane przez batumi około 4 rok (lata) temu.
    uwwwielbiam owsiankę! chyba zacznę z tej okazji wstawać godzinę wcześniej. żeby ugotować. owsiankę.

    Napisane przez zemfiroczka---> Cot około 4 rok (lata) temu.
    O widzi Cot, jak jeszcze żurawiny to już sama dobroć
    Ażem sobie przypomniała sernika z żurawiną. Żurawiny niby kwaśne, ale dobre są paskudy- zwłaszcza jak tak fajnie strzelają w paszczy

    Napisane przez Szeherezada S. około 4 rok (lata) temu.
    nadybac Cota teraz to sztuka wielka. Aż zadyszki dostałam
    Owsianka nie, zupa nie, curry nie.

    Napisane przez Cot-->zemfiroczka około 4 rok (lata) temu.
    Moje nie szczelają, bo moje są suszone. Bossskie.

    Napisane przez Cot-->batumi około 4 rok (lata) temu.
    A moze lepiej wieczorem i mieć na rano?

    Napisane przez Cot-->Szeherezada S. około 4 rok (lata) temu.
    No bo Szeherezada ma gust bardziej spolaryzowany, a Cot dla odmiany – eklektyczny.
    Tak sie teraz będziemy ganiać od bloga do bloga W ślepe ciotkie sie będziem bawić

    OdpowiedzUsuń

  4. Napisane przez zemfiroczka---> Cot około 4 rok (lata) temu.
    Anienienie- żywe do sernika, zasuszone do owsianki, o!

    Napisane przez odentka około 4 rok (lata) temu.
    A groszek cukrowy w jakiej postaci się nabywa? puszka? mrozonka?

    Napisane przez Cot około 4 rok (lata) temu.
    Mrożonka. W p[uszkach w ogóle nie widziałam. A ten mrozonkowy pyszny jest.
    Ale z braku laku w pierwszej wersji dałam zielony groszek mrożony i też było świetne.

    Napisane przez aga-aa około 4 rok (lata) temu.
    o a ja to za to eksperymentuje ile wlezie
    a owsiankę owszem lubię

    Napisane przez Cot->aga-aa około 4 rok (lata) temu.
    Wiem, że eksperymentuijesz

    OdpowiedzUsuń