niedziela, 24 marca 2013

Obiad stołówkowy na rozmaite sposoby

Obiad stołówkowy na rozmaite sposoby
21. stycznia 2008
„Gazeta” dalej ciągnie zagadnienie obiadów stołówkowych. A ja razem z nią, bo przy śniadaniu poręczniej mi czytać normalny cajtung niż się wślipiać w monitor. Otóż dzisiaj dowiedziałam się, że opracowane przez Ratusz i dietetyków jadłospisy nie zyskały nadzwyczajnego poklasku u intendentów przedszkoli warszawskich już to z powodu kosztów, już to z powodu, że „jak rodzice widzą >kotlet mielony< to wiedzą o co chodzi, a >risotto hiszpańskie< nic im nie mówi”. Prawdę mówiąc – mnie też. Za kotlety dziękuję, a za risotto również. Poza tym nie bardzo rozumiem, po kiego grzyba gotować jakąś zupę włoską, skoro akurat takich zup, jak w naszej części Europy to nie ma nigdzie? My tu mamy zagłębie zupne, i niech Włosi spadają na drzewo banany prostować ze swoją minnestrone, że o Francuzach z ich przepychem, na który składa się zupa julienne (czyli jarzynowa z jarzynami pokrojonymi w zapałkę) oraz consomme (czyli rosołem na zimno) nie wspomnę. W sumie niepotrzebnie ich wysyłam na drzewo, bo jeśli chodzi o zupy, to oni z kulinarnego drzewa nie zleźli. Zupy to tylko w Polsce i w Rosji umieją gotować, o.
Co do kotleta mielonego natomiast.  Wychodzę ja kiedyś z łazienki, i jak prawdziwy mężczyzna, którym jestem zmuszona bywać, ostrzegam Dzie(g)cia:
- Nie radzę ci tam wchodzić.
A było to z dziesięć lat temu i Dzie(g)ć uczęszczał naonczas do przedszkola, które zresztą mieściło w się w tym samym budynku, w którym mieszkamy.
Tymczasem Dzie(g)ć zamiast zmilczeć marudzi, że śmierdzi.
- No śmierdzi – powiadam – bo niby co ma innego do roboty? Wszystko, co żyje, śmierdzi.
A ten swoje:
- Śmierdzi. Jak kotlety mielone u nas w przedszkolu.
Wiem, że Dzie(g)ć może nie być zachwycony, że opowiadam historyjkę z jego dzieciństwa. No ale halo, gdybym sama wymyśliła coś tak dobrego, to bym też napisała. A tu licencję poetikę ma Dzie(g)ć.
Wracając do ad remu. Może rzeczywiście podziękujemy państwu za te kotlety mielone, bo one faktycznie nie wonieją fijołkami.
Niemniej jest pewien obiad stołówkowy, który ma u nas aprobatę. Robiłam go w ten weekend, albowiem Dzie(g)ciowi po wymianie szyny i ligatur w aparacie zęby dokuczali. Jedzenie musiało być mientkie. Zrobiłam zatem leniwe pierogi i surówkę z marchwi i jabłka. Przepisu nie podaję, bo chyba jest oczywisty.
Dodam tylko, że złamałam tarkę (plastik z metalem). A już myślałam, że nie przeskoczę siebie – ostatecznie już dwa razy złamałam wałek podczas wałkowania ciasta. Citi, citi, piano, piano; muto d’accento, pierdolamento.

3 komentarze:


  1. Napisane przez Aika około 5 rok (lata) temu.
    Rany!
    Poczułam się, jakby Dzie(g)ć chodził do tego samego przedszkola co ja (tylko ja dziesięć lat wcześniej…).
    Jeszcze przez parę lat po zerwaniu kontaktów z tą placówka nie jadałam mielonych w ogóle (a obecnie jadam wyłącznie te lepione przez osobistą babcię).
    Tylko że oprócz leniwych z marchewką do potraw jadalnych dodałabym jeszcze makaron z białym serem.

    Napisane przez Cot-->Aika około 5 rok (lata) temu.
    Moze koszmarny obiad przedszkolny to doznanie uniwersalne?
    Tak, makaron z serem też jest ok. My lubimy nie na słodko, tylko ze skwareczkami z boczku

    Napisane przez Szeherezada S. około 5 rok (lata) temu.
    Jezus. Leniwe z masłem i cukrem. Makaron z twarogiem. Przedszkolne magdalenki:-)
    Kotlety mielone produkuję w ilościach hurtowych, podobno są przepyszne. Ale ich nie jadam. No nie mogę, ze względu na smród. Wszystko smierdzi- wlosy, ubranie, sciana. Obrzydliwy sy-my-ród!

    Napisane przez Cot-->Szeherezada około 5 rok (lata) temu.
    Ja nie robie od lat. Nie ma konsumentow – Dziwc malo miesny jest, a mielone to WOGLE nie wchodza w rachube. Raz na rok robie domowe hamburgery – czysta wolowina, w sumie bylaby lepsiejsza w postaci tatara. A smrod w kotletac mielonych to chyba jest w pakiecie. Jedyne wyjscie to czepek kąpielowy na głowie, żeby nie mieć konieczności natychmiastowgo mycia głowy.Swoja droga patrz, Sze, co jakiś czas nową magdalenkie sie odkrywa

    Napisane przez Szeherezada S. około 5 rok (lata) temu.
    Wyprodukowałam właśnie całą brytfannę gołabków.
    Chyba sama przed sobą uklęknę, takie dobre. I moje pierwsze samodzielne w zyciu, bo do tej pory byłam kuchtą a Babcia bossem:-)
    O bogowie, jakie dobre.

    Napisane przez Cot-->Szeherezada około 5 rok (lata) temu.
    Ech. Nie robie, bo musialabym je jesc sama. SAzkoda, bo to i dobre, i mozna zamrazac i w razie czego miec.
    Ale jakby co,moge przed Toba ukleknac. Albo narysowac boginie golabkow, otoczona wiencem golabkow.

    Napisane przez Barbarella około 5 rok (lata) temu.
    Makaron z twarogiem i skwareczkami!
    Wracasz mi Cocie wiare w ludzi – nikogo dotąd nie spotkałam, co lubi w ten deseń. Już sie bałam, że to może ze mna cos nie ten.
    A wałek może łacno pęcnąć w procesie tzw. bąblowania ciasta (na faworki na pewno, a na makaron? Bąbluje się?), kiedy to okłada się nim ciasto bezlitośnie. Jak, nie przymierzając, te pogany Hiszpanie młotkiem osmiornicę przed wpuszczeniem do gara.

    Napisane przez Cot-->Barbarella około 5 rok (lata) temu.
    Tylko ze skwareczkami. My to jeszcze traktujemy paroma kap-kapami przyprawy Maggi.
    No a te ciasto… bez okładania było. Tak sie po prostu zaparlam. My, ludzie slabi i wzrostu siedzącego psa tak mamy. A to rozwalimy walek, a tyo tarke, a korek od wanny przecina nam sie tym metalowym kolkiem podczas wyciagania z dziury mniej wiecej jeden na kwartal. Takie gieny.

    Napisane przez kleo około 5 rok (lata) temu.
    Cocie,
    jesteś koronnym dowodem na słuszność tezy, że cała siła nie z mięśni, a z mózgu:)

    Napisane przez Cot-->kleo około 5 rok (lata) temu.
    Perwersja, no nie?

    OdpowiedzUsuń

  2. Napisane przez Szeherezada.S około 5 rok (lata) temu.
    Mój organizm zażądał kaszy gryczanej ze skwarkami

    Napisane przez zemfiroczka około 5 rok (lata) temu.
    Tylko nie makaron z serem. Kluchy a owszem my bardzo lubim,ale nieprzesadnie, no ale żeby tak profanować?

    Napisane przez Cot-->Szeherezada około 5 rok (lata) temu.
    To jest bardzo dobry zestaw. Ja wprawdzie kaszy nie jadam, bo mnie po niej zoladek boli, ale gdybym mogla, to bym se taki obiad zapodala.

    Napisane przez Cot-->emfiroczka około 5 rok (lata) temu.
    E no,. To sprawa gustu wszak. ostatecznie niektorzy lubia vhleb z zoltym serem i dzemem. Poza tym profanowala moja kolezanka Bozenka jak w Rosji wywalala kawior i rabala na sucho same bliny (bo kawioru nie lubi i sie niem brzydzi.

    Napisane przez Szeherezada S. około 5 rok (lata) temu.
    Kryyyyyyyyyyyyyyyyyyyste….

    Napisane przez Cot-->Szeherezada około 5 rok (lata) temu.
    No wlassnie. Ja z nia 9 lat pracowalam w jednym pokoju a potem ołpenspejsie i jakos jej, cholera, nie lubiłam. W sumie za całokształt, bo łachudra straszna, ale przecież sam ten kawior by wystarczył, no nie?!

    Napisane przez Szeherezada S. około 5 rok (lata) temu.
    Absolutnie!

    Napisane przez Beem około 5 rok (lata) temu.
    Cocie, to niemożliwe! „bo po grochu brzuszek boli, a po kaszce sie zagoi”, tak twierdzi stara wyliczanka. Co nie przeszkadza mi nie znosić kaszy, choć podobno zdrowa. A mielone ze zmielonego w domu mięska wcale nie śmierdzą. Ale rzadko chce mi się mielić (mleć, jakby mój mąż purysta poprawił). Ten zapach pamiętam ze szkolnych korytarzy i domowych, jak czekam czasem na windę i mało się nie hm…pozwracam? Kupny smalec + kupne mielone = to właśnie. I wcale się nie dziwię, że mądry Dzieć pokojarzył te aromaty.

    Napisane przez Cot-->Beem około 5 rok (lata) temu.
    Moze ja mam brzuszek na odwrot? Tez owinnam lubic kasze, bo jej nie trzeba obierac.

    Napisane przez Szeherezada S. około 5 rok (lata) temu.
    Powtórzyłam sobie kaszę ze skwarkami a Szeherezadowy rzekł: to ja sie sznita z tustym zjem

    Napisane przez Cpt około 5 rok (lata) temu.
    No, bo najlepsza w takie lato sznita z tustym i z tomatom!

    OdpowiedzUsuń
  3. 45 years old Database Administrator II Standford Ashburne, hailing from Guelph enjoys watching movies like "Out of Towners, The" and Vacation. Took a trip to Ilulissat Icefjord and drives a Bugatti Royale Kellner Coupe. mozna sprobowac tutaj

    OdpowiedzUsuń