niedziela, 24 marca 2013

Nie jestem wampirem energetycznym

Nie jestem wampirem energetycznym


20 czerwca 2007

Wczoraj rano skonstatowałam, że zegarek przestał mi chodzić. Jako człowiek zabobonny wystraszyłam się nie na żarty. To zły znak. Możliwości były dwie. Zegarek się zepsuł – co było możliwe, bo poprzedniego dnia zmokłam w trakcie szkaradnej ulewy. Opcja nieprzyjemna, bo zegarek markowy, to i naprawa markowa. Druga możliwość była mniej stresująca – po prostu bateria się wyczerpała,
W południe usiłowałam dostać się z radia do miejsca pracy. Co nie było proste, bo znowu zaczęło lać niemożliwie, no i pochód Białych Śmierci przemieszczał się akurat Traktem Królewskim. Ciągnąc za sobą namoknięte wodą sandały i niosąc na sobie ubranie nie zawierające ani jednej suchej nitki, wstąpiłam do zegarmistrza, u którego ładnych parę lat temu kupowałam swój czasomierz.
Wtedy to był maleńki zakładzik, sprzedający wprawdzie szwajcarskie zegarki, ale o wystroju zakładu szewskiego za komuny. A tu wchodzę ja w tych ociekających wodą ciuchach na salony. Recepcjonistka, asystent, full wypas gabloty, fotele jak u psychoanalityka.
Oddałam sprzęt do wglądu.
– Pasek i szkiełko też by się przydało wymienić – powiada pan zegarmistrz..
A za pasek to ja dziękuję, ten jest jeszcze całkiem dobry. Zwłaszcza że te paski markowe kosztują tyle, co równie markowe buty. Ze szkiełkiem historia inna – ostatnio pan ten mi wymieniał szkiełko, bo mi pękło. Takie szkiełko kosztuje – bagatelka – dwie stówy. I to nowe szkiełko pećło mi także, raptem w dwa dni po wymianie. Więc jak mi tak ma pękać, to zostanę przy tym, które mam teraz, bo jest pęcnięte całkiem za darmo.
Pan zegarmistrz zniknął z moim gadżetem. Po chwili koło mnie się zakłębiło. Pan zegarmistrz pisze na baterii, kiedy ją założył. I ta, która właśnie mi zdechła, miała datę: 6 grudnia 2001 r.
Wygląda mi na to, że ta bateria to się chyba podładowywała ode mnie.


Update (jak to teraz mówią) czyli niech będzie do tego przepis


Zegarek zdejmujemy. Wszak nie chcemy go ugotować, upiec ani usmażyć. Będziemy suszyć, ale nie zegarek, tylko zioła.
Dowolnie wybrane.
Zioła myjemy i dokładnie suszymy. Mają naprawdę być suche, a nie tylko tak na odwal się, na odtrąbiono i aby Polska nie zginęła. Czyli można je odwirować w wirówce do sałaty, jeśli ktoś sobie takim sprzętem zagraca kuchnię.
Teraz mamy do wyboru dwie możliwości.
Możemy te zioła zawinąć muślin, niczym Marta Stewart.
A możemy jak Cot, dokładnie owinąć w papierowy ręcznik. Co jest tańsze i mniej upierdliwe. No, bo żeby zawinąć w muślin, musimy mieć muślin, a w dodatku należałoby taki pakunek zaszyć. A papierowy ręcznik tylko się zawija i już.
Teraz najzabawniejsze. Pakunek wkładamy do lodówki i zapominamy o nim na kilka dni. Za kilka dni, kiedy będziemy w lodówce szukać oliwek, kaparów, żółtego sera i czego tam jeszcze można poszukiwać, znajdziemy suszone zioła.
Się je odwija z ręcznika (lub muślinu, jeśli się trzyma standardy Marty Stewart), chowa się je do pojemników i się ma.
W międzyczasie można założyć zegarek.

1 komentarz:


  1. Napisane przez gwiazdaszeryfa około 6 rok (lata) temu.
    A teraz grzecznie czekamy na przepis. Moge zaczac, a co.
    Bierzemy dwa szkielka od zegarka, nacieramy sola i rozmarynem, schladzamy pol godziny w lodowce.

    Napisane przez Cot-->gwiazdaszeryfa około 6 rok (lata) temu.
    Skoro tak, to przepis jutro. Się nie gotuje, sie w „Komuchu” spożywa.

    Napisane przez sferos około 6 rok (lata) temu.
    W markowych teraz bakterie tyle trzymają,w mniej markowych normą jest 3 lata a dla tych bardzie 6 do 9:)

    Napisane przez Johny około 6 rok (lata) temu.
    wrocilem z tych Chin i chcialbym sie troche podzielic wrazeniami…jedzenie- bez historii, wszystko za gorace i rozgotowane, nic mi tam nie zasmakowalo. W Europie kupujemy jaks inna odmiane chinszczyzny…w Chinach takiej nie ma! Jedzenie paleczkami mi nie wychodzi. Nie umiem jesc krabow w Chinach bo nie skrusze zebami skorupy a szczypcow do krabow nie podaja. Chinczyk (Chinka tez) siorbie jedzac zupe i potwornie mlaszcze… zjedzenie posilku z 10cioma chiczykami pozostawia niezatarte wrazenie… acha…i spluwaja na ulicy ale tak jakos gleboko z zoladka. Kupowanie to wieczna negocjacja bo startuja od ceny 10x wyzszej… po chwili juz sie odechciewa kupowania bo ile mozna. Najprzyjemniej wspominam pobyt w Ritzu w Beijin…a co! chociaz to nie moje klimaty i zdecydowanie wole Holiday In. Ale w zyciu trzeba sprobowac wszystkiego, chociaz raz. Zakazane Miasto – nudy bo nie mozna wchodzic do pomieszczen…a zobaczylbym gdzie taki cesarz np. sral za przeproszeniem…ale nie wpuszczaja! Tien An Men – wielka betonowa pustynia a Wieki Mur…to dopiero robi wrazenie….glownie bezmiarem glupoty bo kto wpadl na to zeby w takich gorach zbudowac 7000km sciany! I wytracic przy tym 1/3 spoleczenstwa! Widocznie dlatego teraz sie tak mnoza bo jak sie znajdzie taki drugi to bedzie z czego tracic! jest ich juz 1.3bln. jeszcze 10 lat bedzie roslo a pozniej ma malec bo moga miec tylko 1 dziecko a za 2gie musza zaplacic ponad 30tys euro. Moglbym jeszcze poopowiadac ale zabraklo juz papieru

    Napisane przez małgośka około 6 rok (lata) temu.
    O, Marta Stewart! To ta pani której mam ochotę strzelić z liścia za to wszystko co robi, a na co ja, qrvasz, nie mam czasu

    Napisane przez Cot-->małgośka około 6 rok (lata) temu.
    To na pewno ta sama pani. Ja mam ochote udusić ja sznurowka. Taka, co to sie usmiecha do kamery, a yglada jak zimna suka, ktora poniewiera te swoj personel do niemozliwosci.
    Druga moja ulubienica produkuje sie na kanale tvn style. Jest to perfekcyjna pani domu. Chcialabym zaprosic ja do siebie. Umarlaby na progu i by wiecej nie bylo tego program.

    Napisane przez małgośka około 6 rok (lata) temu.
    Ona mi wygląda na odporną na wstrząsy. Najbardziej lubię jej białe rękawiczki

    Napisane przez Cot->małgośka około 6 rok (lata) temu.
    Rękawiczki są rzeczywiście na pierwszymiejscu,a zaraz za nimi, querva,koszyczki.
    Małgoś, na by u mnie naprawde wykorkowala. Ja dostalam juz na pierwszych koloniach nagrode za największy bałagan w szafce.

    Napisane przez lamerka około 6 rok (lata) temu.
    Co prawda rządzę się nie u siebie, ale weź Johny poopowiadaj jeszcze!

    Napisane przez nielot około 6 rok (lata) temu.
    W ręcznik papierowy? Toż to rozpusta! Moja Bratowa stwierdziła, że jej nie stać na kupowanie papierowego ręcznika, a ona zarabia około 10 tys., że tak powiem… ;-/

    Napisane przez Cot-->nielot około 6 rok (lata) temu.
    Jako osoba praktyczna mam dla szwagierki une solution. W srajtasme niech zawinie, a poterm ja zastosuje z odzysku niejako. Przeciez srajtasma sucha bedzie i w dodatku wonna od ziol. Taki papier mpewnie i w prezencie dac mozna, tytulujac go, dajmy na to „Zielnik Mojej Szwagierki”.

    OdpowiedzUsuń