niedziela, 24 marca 2013

Głupiego kocha robota

Głupiego kocha robota
4 marca 2007

Poszłam ja wczoraj po chleb do mojego sklepiku osiedlowego. Wszelkie zakupy wolę robić na osiedlu. Wiem, gdzie co jest dobre. Masło się kupuje „Koło Emila”, chleb „U Czubaka”, mrożonki w Kercelaku, kabanosy drobiowe w „Śmierdzącym kapustą”, warzywa i jajka „U pani Bożenki”, herbatę „U pana od herbaty”, mięso „W budzie”, a pozostałe produkta w „Albercie” albo w „Zawsze czynnym”. Hipermarkety są nie dla mnie. W szczególności szlag mnie trafia, kiedy muszę stać z trzema produktami w gigantycznej kolejce za ludźmi, którzy mają wózki wyładowane po brzegi. A taki Carrefour najbliższy mnie, nie ma kasy dla ludzi, którzy kupują tylko to, co im potrzebne.
– Poproszę ćwiartkę chłopa – rzekłam, gdy doszła moja kolejka.
Chłop to skrót myślowy, jak się można domyślić. Chłop to chleb chłopski.
– Ćwiartkę tylko? Zdziwił się facet stojący za mną, a młodszy ode mnie z piętnaście lat. – Jak chłop, to połowę chociaż potrzeba.
– Dolną połowę – dodał jego kumpel.
Na co stojąca za nimi pani z wnuczkiem rozchichotała się niemożliwie.
– Dla mnie pół chłopa – rzekł ten facet za mną.
Wtedy pani z wnuczkiem zauważyła;
– Do czego to doszło! Chłop o chłopa prosi. I to o połowę.
– Ale nie wiadomo, o którą połowę prosi ten pan. Może jednak o tę górną? – rzekłam.
Atmosfera zrobiła się radosna, familiarna, wiosenna, a z zaplecza przyleciały ze dwie pracownice.
– Ech! –westchnął facet, co brał pół chłopa. – W hipermarkecie to człowiek sobie ta nie pogada.
Ech! Co prawda, to prawda.
Chociaż hipermarkety mają zalety. Można w nich kupić rzeczy, które głupi człowiek rzeźbi sam w domu i jeszcze potem dorabia się żylaków przy zlewie. Taki quiche na przykład. Wczoraj robiłam, zamiast kupić gotowy.
Szklankę i i ćwierć szklanki mąki, pół kostki masła, jedne jajco i pół łyżeczki soli przerobiłam na ciasto. Te ciasto dałam Dziegciowi i on wykleił nim formę. Tak konkretnie – tortownicę,bo a ie mam specjalnej formy do quicha, jeszcze czego.
Dwa pory pokroiłam i blanszowałam. Parę plastrów bekonu podsmażyłam (a konkretnie wraziłam do mikrofali). Kilka plastrów żółtego sera pokroiłam Dzieciem w drobną kostkę.
Ciasto podpiekłam w piekarniku nastawionym na 200 stopni.
Pizgłam pory wymieszane z bekonem na podpieczone ciasto. Na to pizgłam ser. Zalałam półtorej szklanki śmietany wymieszanej z trzema jacami i zapiekłam piekarniku nastawionym na 180 stopni.
A potem miałam zmywania od huka pana, zamiast tylko wyrzucić do kubła styropianową tackę. Tak, głupi to sobie robotę zawsze znajdzie.
Nawiasem mówiąc, mądry człowiek nie robi gofrów, tylko kupuje gotowe. A głupi człowiek co? Podpowiem, bo się nie rymuje: głupi gofry robi sam.

2 komentarze:


  1. Napisane przez dzieć około 6 rok (lata) temu.
    Gofry były boskie Nawet kot je jadł… Daj przepis, bo są boskie

    Napisane przez artdeco około 6 rok (lata) temu.
    oy, to ja nie wiedzac do tych madrych sie zaliczam – wszystko gotowe, nawet dzisiejszy niedzielny obiad to chinskie rolls podgrzewane na patelni (dzieki pogodzie robie to na tarasie, wiec nawet nie mam sprodu spalenizny w domu)

    Napisane przez artdeco około 6 rok (lata) temu.
    to mial byc smrod nie sprod, jak widac nie taka madra, jak myslalam

    Napisane przez Johny około 6 rok (lata) temu.
    supermarkety maja zalety np. mozna polazic i nikt sie nie pyta „co podac?” A poza tym: wino i obiady do odgrzania w Albercie Hejnie, pizza i surowki w de Boer’ze, (to tutejsze supermarkety) ryby i inne plazy koniecznie na targu bo skrobia i czyszcza na miejscu. Moga tez usmazyc. Nawet na targu jest stoisko z owocami a’la supermarket – wchodzi sie z koszykami i placi przy kasie na koncu…nie ma juz „normalnych” sklepow w okolicy.
    Z supermarktami mam jeden problem – za duzo kupuje i sie psuje. A ze nienawidze wyrzucac jedzenia to kombinuje: to na dzisiaj, to na jutro…

    Napisane przez Szeherezada S. około 6 rok (lata) temu.
    Dziegciowi.
    Hihihihihi:-)

    Napisane przez Cot-->artdecp około 6 rok (lata) temu.
    Ja nawet nie zauważyłam tej literówki i wszystko było dla mie jasne. Ale sama też robie literowki, stad ten Dziegieć

    OdpowiedzUsuń
  2. Napisane przez Cot-->Johny około 6 rok (lata) temu.
    Tutaj nie ma tak doberze, albo to ja nie wiem, że gdzies robia swietne gotowe rzeczy w supermarkecie. No i u nasz w poszczegolnmycvh sklepach pytają „W czym mogę pomóć?” (mam na mysle te sklepy w galeriach handlowych). Mnie to irytuje, bo nachały jedne pytają zanim dobrze postaie w takim sklepie druga noge. Zwykle odpowiadam: radze sobie świetnie, a jak bede czegos chciala, zawolam pana/panią.
    Ja tez nie lubie marnujacego sie jedzenia, niemniej to chyba jest nie do unikniecia.

    Napisane przez Cot-->Szeherezada około 6 rok (lata) temu.
    Wiedziałam! Wiedziałam!
    Ale popatrz: poleciałam prostym Freudem, gdyż Dzieć zawiera zarówno beczke miodu jak i lyżkę dziegciu.

    Napisane przez Szeherezada S. około 6 rok (lata) temu.
    Wyszedl absolutnie genialnie ten Dziegiec:-)

    Napisane przez DZIEĆ około 6 rok (lata) temu.
    Wrrr… Kogo mam ugryźć? I co z goframi ;]

    Napisane przez Johny około 6 rok (lata) temu.
    a ja mowie „thank you. Just looking” albo „bedank, aleen kijken” co zreszta wychodzi na tpo samo.
    Ale…wymienilem dzisiaj poglady ze swoim Dzieciem…tym mlodszym nt. aborcji, Kosciola, Europy i.t.p. …i.t.de… i wiesz co Cocie? jestem dumny! tak…dokladnie tak… jestem dumny )

    Napisane przez Cot-->Johny około 6 rok (lata) temu.
    Toja Wam obojgu gratuluję.

    OdpowiedzUsuń