niedziela, 24 marca 2013

Notka, w którey autor tartę z banią sporządza i wzywa Boga nadaremno

Notka, w którey autor tartę z banią sporządza i wzywa Boga nadaremno


6 listopada 2011

Ciekawa jestem, czy intelektualiści coś jedzą. Pewnie tak – inaczej by nie żyli. To w sumie wyjaśnia, dlaczego jest tak mało intelektualistów. No, ale jednak jacyś są. Następne pytanie brzmi: czy czasami coś samodzielnie gotują? Pewnie tak, żywienie na mieście bywa drogie. Nawet mnie nachodzi czasem chęć zgrzeszenia i ugotowania czegoś. Ci intelektualiści. Skąd biorą przepisy? Pewnie z tych samych miejsc, co wszyscy inni. Biedni intelektualiści! A w sumie – dobrze im tak. Po huk się kształcili. Było zostać prostym człowiekiem! I dlaczego tylko ja mam się męczyć?
To zanim przejdę do tej męki umysłowej, opowiem najpierw o męce praktycznej (wiadomo, nienawidzę gotować). Otóż. Zrobiłam kruche ciasto (mąka, sól, masło, zimna woda). Kiedy się chłodziło, w piekarniku nastawionym na 180 celsjuszy podpiekłam kawał dyni. Ciastem wylepiłam blachę i pizgłam do piekarnika na kwadrans. W tym czasie banię rozgniotłam widelcem i wymieszalam ze śmietanką. Słabą stroną tart i kiszy jest spód, który pod wpływem nadzienia rozmięka. W związku z tym należy go pokryć prażonymi pestkami dyni (wpadlam na to już podczas spożywania tarty, no trudno, następnym razem tak postąpię). Na podpieczony spód wylalam tę masę dyniowo-śmietankową, powciskałam w to kawałki gorgondzoli i zalalam emulsją z trzech jajek rozbitych ze śmietanką. Następnie znowu to piekłam w 190 celsjuszach.
To wracamy teraz do mąk umysłowych. Wiele razy byłam podżegana do wydania „Ng” w formie książkowej. Bronilam się przed tym pomyslem rękami i nogami, ale stwierdzam, że jednak jest coś na rzeczy. Przepis, z którego korzystałam, jest zredagowany tak:
Czyli jest to przepis dla kuchennych analfabetów, niedorajd życiowych, półmózgow wzrastających na kulturze obrazkowej. Poczułam się wzruszona i poruszona faktem, że ktoś dba o mnie i instruuje mnie, żebym wyrzuciła tę skórę z dyni (ostatecznie moglabym ją rzucić na ziemię i próbować się na niej przemieszczać ślizgiem do salonu).
Kiedyś spółka Lemnis&Vitry wydala „Książkę kucharską dla samotnych i zakochanych”. Widzę na rynku książek kucharskich lukę. „Książka kucharska dla umiejących czytać” – tak roboczo to sobie pozwoliłam sformułować. 
Boże, spuść nogę i kopnij.

2 komentarze:


  1. Napisane przez Dzieć około 1 rok temu.
    OMG, tarta była pyszna, ale bardziej niż umiejętności kulinarne Baronowej podziwiam to, że nie pochlastała się, czytając ten przepis.
    Mnie skrajnie zdemotywował podpunkt żeby ciasto rozwałkować, zanim się nim zacznie wyklejac formę. Chyba na wypadek, gdyby ktoś myślał, że należy położyć kulę ciasta w formie, i gapić się na nie tak długo, aż z samej konsternacji się rozpłaszczy i przylgnie do wnętrza formy.
    Aż przypomina mi się dowcip o tym, jak informatyk postanowił umyć włosy. Kupił szampon w drogerii, wrócił do domu, czyta co na tym szamponie napisali:
    1. Zmoczyć włosy.
    No to łeb pod prysznic, i patrzy znowu na butelkę, co ma dalej robić.
    2. Nałożyć niewielką ilość na włosy.
    Ok, nałożył.
    3. Myć delikatnymi ruchami, masując skórę.
    Ok- umył, ręką całą w pianie znowu chwyta butelkę, i czyta co ma dalej robić:
    4. Czynność powtórzyć.
    I się zapętlił …
    Może ten przepis na tartę był napisany dla informatyków?

    Napisane przez Baronowa około 1 rok temu.
    Owszem. Ostatni, 11. obrazek to napis: obejrzyj jeszcze raz.

    OdpowiedzUsuń

  2. Napisane przez ds około 1 rok temu.
    „to nie jest książka kucharska”. ot co.
    kocham Cię, tak w ogóle. przepraszam że jestem nudna

    Napisane przez Baronowa około 1 rok temu.
    Ds, ja też Cię nieustaąco kocham. Ale reszty nie zrozumiałam. Jeśli Ci chodzi o ten zalinkowany przepis – to istotnie, to jest tylko jeden przepis. I one, te przepisy, często tak wlaśnie wyglądają w książkach kucharskich. Naprawdę, czuję się jakaś niekompatybilna ze światem.

    Napisane przez bezgustu.com około 1 rok temu.
    To pewnie zalezy od tego ile im uniwersytet placi

    Napisane przez Baronowa około 1 rok temu.
    Bezgustu – nie mam złudzeń, ile im płaci. czyli co, wszyscy gotują? To ileż dobra w postci normalnych przepisów się marnuje!

    OdpowiedzUsuń