1 października 2005
W smrode stało się rzeczą oczywistą, że smrodotę nie wymigam się od prac kuchennych. W śmierdzielę bowiem idziemy bowiem do Babki i Dziadka na obiad.
Rzecz jasna można tylko iść po kolędzie, czyli z gębą po kweście; z drugiej strony – jakoś nie przystoi.
- Co upiec? – pytam.
Bo ja ostatnio mam ochotę na takie jedno czekoladowe ciasto, którego wprawdzie nigdy nie piekłam, ale przepis wygląda bardzo dorzecznie. Nadmieniam, wysoki sądzie, że nie lubię czekolady. Ale widocznie organizm potrzebuje. A Babka, dla odmiany, po czekuladzie ma migrenę.
Po różnych takich tam podchodach (czy mi się chce? Jak cholera. Czy mam czas? W sumie na pierdoły nie mam, ale co robić. Czy mi się chce blachy wyjmować z piekarnika? Wyjąć to wyjąc, ale potem schować!) stało się oczywiste, że myśl Babki zmierza ku karpatce.
Ergo: będzie się piec dwa ciasta: karpatkę i czekuladowe. Ale o tem potem. A na razie szło o to, żeby chociaż obiad odwalić małym nakładem sił, bo one, te siły, są bardzo wątłe.
Tak myśl zdrożna pobiegła ku kuchniom świata. Oglądałam kiedyś program „Kuchnia afrykańska”. Fajna to jest kuchnia. Składniki ze trzy na krzyż, jeden garnek. Taka zadowolona z życia, nabita w sobie dama mieszała w garnku i co chwilę tylko mówiła:
Ale pachnie!
A jak pięknie wygląda!
Tak oto powstał kurczak afrykański a la polonaise czyli utwór własny do słów szwagra.
W czasie, gdy w garze gotował się ryż na sypko, jedną kurzęcą pierś pokrojoną w kostkę i uwalaną w ziołach prowansalskich usmażono na oliwie. Gdy kurczak był już rumiany, dorzucono trzy niewielkie banany pokrojone w męskie plastry*. Po chwili obsypano przyprawą curry a następnie skropiono sokiem z cytryny.
W wieniec z ryżu ułożony na talerzu rypnięto kurczaka z bananami.
Przyleciał goniec i na tym koniec.
Rzecz jasna można tylko iść po kolędzie, czyli z gębą po kweście; z drugiej strony – jakoś nie przystoi.
- Co upiec? – pytam.
Bo ja ostatnio mam ochotę na takie jedno czekoladowe ciasto, którego wprawdzie nigdy nie piekłam, ale przepis wygląda bardzo dorzecznie. Nadmieniam, wysoki sądzie, że nie lubię czekolady. Ale widocznie organizm potrzebuje. A Babka, dla odmiany, po czekuladzie ma migrenę.
Po różnych takich tam podchodach (czy mi się chce? Jak cholera. Czy mam czas? W sumie na pierdoły nie mam, ale co robić. Czy mi się chce blachy wyjmować z piekarnika? Wyjąć to wyjąc, ale potem schować!) stało się oczywiste, że myśl Babki zmierza ku karpatce.
Ergo: będzie się piec dwa ciasta: karpatkę i czekuladowe. Ale o tem potem. A na razie szło o to, żeby chociaż obiad odwalić małym nakładem sił, bo one, te siły, są bardzo wątłe.
Tak myśl zdrożna pobiegła ku kuchniom świata. Oglądałam kiedyś program „Kuchnia afrykańska”. Fajna to jest kuchnia. Składniki ze trzy na krzyż, jeden garnek. Taka zadowolona z życia, nabita w sobie dama mieszała w garnku i co chwilę tylko mówiła:
Ale pachnie!
A jak pięknie wygląda!
Tak oto powstał kurczak afrykański a la polonaise czyli utwór własny do słów szwagra.
W czasie, gdy w garze gotował się ryż na sypko, jedną kurzęcą pierś pokrojoną w kostkę i uwalaną w ziołach prowansalskich usmażono na oliwie. Gdy kurczak był już rumiany, dorzucono trzy niewielkie banany pokrojone w męskie plastry*. Po chwili obsypano przyprawą curry a następnie skropiono sokiem z cytryny.
W wieniec z ryżu ułożony na talerzu rypnięto kurczaka z bananami.
Przyleciał goniec i na tym koniec.
* Są dwa sposoby zdejmowania swetra: męski i żeński Po kobiecemu sweter zdejma się krzyżując ręce i ciągnąc lewą ręką prawe ramię swetra, a prawą – lewe. Męskie zdejmowanie swetra polega na zarzuceniu rąk za głowę i ciągnięciu ile sił za okolice kołnierza (mniej więcej tam, gdzie metka) przez łeb. Podobne różnice można dostrzec w krojeniu produktów męskim i żeńskim. Zarówno chleb jak i kiełbasa pokrojona przez kobietę ma postać równych, pięknych, cienkich plastrów. Plastry męskie mają kilka cali grubości i są takie więcej ukośne.
OdpowiedzUsuńNapisane przez Dziec około 7 rok (lata) temu.
Zajebiste zarcie i nadaje sie swietnie do nakarmienia wsciekle glodnego Dziecia (Dziec ostatnio dosc czesto bywa wsciekle glodny).
Napisane przez Cot około 7 rok (lata) temu.
Nie martw sie Dzieciu. Następną razą damy więcej bananów
Napisane przez sferos około 7 rok (lata) temu.
kurczak z bananami coś dla teściowej:)
Napisane przez Cot-->sferos około 7 rok (lata) temu.
Dlaczego akurat dla teściowej?!
Napisane przez sferos około 7 rok (lata) temu.
bo ja jakoś nieprzekonana zbytnio jestem do owoców z mięsem,chociaż powoli robię w tym temacie postepy(np:curry,lub gulasz czy pieczony kurczak)
Napisane przez Cot-->sferos około 7 rok (lata) temu.
Ech, ortodoks jesteś, a to naprawde jest dobre! A schab ze śliwkami? Albo z morelami? A kaczka z jabłkami albo pomarańczami? A indyczak z borówkami? A cielęcina z jabłkami? To co, pies?!
Napisane przez sferos około 7 rok (lata) temu.
do gulaszu i kurczaka dodaje suszone jagody i śliwki,gęś piekę w jabłkach,a do curry dodaję anasa i wiórki kokosowe.trochę kiepski ze mnie ortodoks:P