Kartofli nie lubię, ale zjeść – zjem
15 września 2005
Wiele lat temu robiłam wywiad z Radkiem Piwowarskim. To naprawdę było dawno temu, bo Piwowarski nakręcił wtedy „Pociąg do Hollywood”.
Gadaliśmy sobie na rozkręcenie o różnych rzeczach, Radek opowiedział mi o swoim dziadku. Przez długie lata wiedział o nim tylko tyle, że dziadek mieszka gdzieś na zabitej dechami wsi i jest ekscentrykiem. Zajmował się hodowlą pszczół, Z tym, że te pszczoły nie dawały ani grama miodu. Ich zaletą natomiast było to, że biły rekordy przelotu na bardzo długich dystansach. Do dziadka pisali w tej sprawie z Harvardu.
Piwowarski postanowił nakręcić o dziadku etiudę dyplomową. I przy okazji – wreszcie by go poznał.
No to się do dziadka wybrał. Rzeczywiście. Wiocha zabita dechami. Chałupa przekrzywiona, nędzna. W chałupie klepisko. Po klepisku chodzą kury. Dziadek sobie siedzi przy stole.
Piwowarski zebrał się w sobie i mówi:
- Nazywam się Radek i jestem twoim wnukiem i tego….
A starszy pan popatrzył tylko i rzecze te słowa:
- Kartofli nie lubię, ale zjeść – zjem.
Z kartofli można zrobić gzik, to jest ta poznańska potrawa. Na Śląsku też się ją jada, ale jak sę tam nazywa jej Bohu nie wiem. Przepisu na nią nie znalazłam mimo usilnych poszukiwań, więc odtwarzam z pamięci.
Gotuje się ziemniaki. Kiedy one jeszcze bulgoczą w garze, obiera się, roniąc łzy, cebulę. Kiedy ugotują się – wrzuca się j do miski. Dodaje się cebulę, która nam przysporzyła tylu problemów oraz biały pokruszony ser. Doprawia się solą i czarnym pieprzem. Miesza się. Chodzi o to, żeby nie wyszło z tego ruskie nadzienie, tylko żeby struktura tej sałatki nie była jednorodna. Tu kawałek ziemniaka, ta kawałek twarogu.
Jest też wersja, w której osobno podaje się ziemniaki w mundurkach, a osobno twaróg wymieszany ze śmietaną cebulą. Ja ziemniaków w mundurkach nie lubię, bo mi się kojarzą z wyjazdami na wieś i żarciem dla świń.
To jest danie nieoczekiwanie dobre, z serii „ostatnia deska ratunku”. O ile pamiętam, była jeszcze wersja, w której dodawało się świeże, zielone pokrojone w półplasterki ogórki.
I to już wszystko, Sferos. Obawiam się, że jesteś rozczarowana.
OdpowiedzUsuńNapisane przez Ryba około 8 rok (lata) temu.
Szkoda,że nie skorzystam- nie lubię twarogu przetworzonego- tylko surowy uznaję, bez wydziwiania:)))
Napisane przez Cot -->Ryba około 8 rok (lata) temu.
A co tu jest przetworzonego? Bo ten twaróg daje się przecież surowy!
Napisane przez sferos około 8 rok (lata) temu.
no mój borze gzik!z ziemnaczkami!to przecież cudo kuchni pyrlandzkiej powinno sie je eksportować za cię zkie pieniądze.A tak a propos kuchni poznańskiej i ziemniaków czarne kluski znasz Cocie?
Napisane przez sferos około 8 rok (lata) temu.
skleroza znów.w ersji wiosennej daje się do gzika szczypior i rzodkiewkę:)
Napisane przez Cot-->sferos około 8 rok (lata) temu.
Znam jak najbardziej. Chcesz, zenym je dala. czy sama je napiszesz? Kurcze, nie moge pisac, koty mi wlaza pod rece i nekaja o pieszczoty.
Napisane przez sferos około 8 rok (lata) temu.
tak się zapytałam,bo wielu ludzi robi wielkie oczy jak im o tej potrawie mówię.w samej wielkopolsce jest kilka nazw i różnie je podają.np:w rodzinie męża nazywają je nagusami i podają z jajecznica z kiełbasą,u nas dawało ze smażoną cebulą,ja z koleji daję je z kapustą po litewsku i to jest zestaw bdb.
Napisane przez Cot-->sferos około 8 rok (lata) temu.
Albo ze skwareczkoma i z pkruszonym twarogiem
Napisane przez Cot-->sferos około 8 rok (lata) temu.
A ta kapucha po litewsku to jaka jest?
Napisane przez sferos około 8 rok (lata) temu.
kapusta po litewsku to tak:na rozgrzany olej wrzuca się cebule pokrojoną,smaży aż ta się dość mocno zrumieni i wrzuca na ten olej odcedzoną od soku i pokrojoną(żeby nie latały włosy kapuściane)kapustę kiszoną(nie gotowaną ale surową kiszoną),smaży się aż ta lekko zacznie brązowieć (ale nie przypalać)dodaje przyprawy kapuściane jakie kto lubi i gotowe.
Napisane przez Ryba około 8 rok (lata) temu.
To może inaczej- jak twargóg to tylko na kanapki;inne miksy mi szkodzą, sama myśł mi szkodzi:)