Ogień i dym!
Dzień był dzisiaj poniekąd bezobiadowy i widział Bóg, że to było dobre. W podróży z wakacji tylko wariat by gotował, no nie? Przed podróżą Młodzież zjadła kanapki, trzy kawałki ciasta i żłopnęła mleka. Człowiek dorosły zjadł kanapkę i napił się kawy. W drodze było jedzone: Kanapka sztuk jeden (reszta została w garażu, może szczury nie zeżrą? Mniejsza o kanapki, ale szkoda torby termoizolacyjnej) Hod dog z rzekomo kabanosem (sic!) Woda mineralna Soki sto procent soku z zawartością 20 procent soku Frytki Surówka z czerwonej kapusty Kawa (coś ze cztery razy). Młodzież w domu zjadła pieczywo chrupkie bez cukru (taka tektura falista, powinni dawać za jakąś pokutę). Człowiek dorosły zjadła schabik z wody z kartofelkiem i kiszonym ogórkiem, zostawiony szlachetnie w garnku przez Babkę z Dziadkiem, którzy doglądali kotów i ogólnie gospodarstwa w tym głównie skrzynki na pogróżki. Po drodze mijano niezliczone przybytki ozdobione napisem: swieżonka 2 zł. To przypomina takiego jednego kierowcę Maniusia. Ekipa filmowców szła kręcić, a Maniuś brylował:
- Ogień i dym! Ogień i dym! A my – w okopach. Tu zawieszał teatralnie głos. Nabierał pięć litrów powietrza w płuca i kończył:
- Ogień i dym…. KUCHNIA POLOWA!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz