Koniec męki pańskiej?
16 grudnia 2006
Strasznie mnie śmieszyło, kiedy na jesieni „Gazeta Wyborcza” publikując cykl tekstów na temat diet, odżywiania i temu podobnych rzeczy, lamentowała, jak to lud pracujący źle się odżywia. Równocześnie rozmaici besserwisserzy wymądrzali się, jak to pięknie i zdrowo można się odżywiać, będąc pracownikiem branży dowolnej. I jakie to jest proste i w zasięgu ręki.
No, ja nie wiem. Mnie się odżywianie rozregulowało zupełnie, odkąd pracuję w PI. PI ma siedzibę na starówce, gdzie zupina kosztuje złotych polskich pięć, a jeżeli taka zupa ma być pełnowartościowym posiłkiem, to ja wymiękam. Jest tu także bar mleczny. Ostatnio zaryzykowałam w nim zupę pomidorową. We wnętrzu swym przedmiotowa zupa zawierała ocet i cukier, więc to naprawdę było ryzyko. Bar owszem lubię, ale raczej z powodów sentymentalnych. Wpada do niego na posiłki wataha wróbli.
Wróble, jak wiadomo, mają bardzo dużą odległość ucieczki. Te jednak są jakieś zmutowane czy też oswojone: podfruwają na pół metra od człowieka.
W PI nie było także mikrofali.
W takich okolicznościach przyrody jedynym pomysłem na posiłek przy biurku mogły być kanapki, drożdżówki, tonące w majonezie sałatki oraz chińskie zupki.
No i właśnie wczoraj PI zafundowała nam: porządny ekspres do kawy, mikrofalę, nowy czajnik i nowy filtr.
Tak się nieprzyjemnie składa, że ja bardzo dobrze wiem, czego potrzebuje mój organizm. Otóż on potrzebuje prawdziwej kawy, a nie rozpuszczalnej i ciepłego jedzenia w samo południe.
Podniesiona na duchu tym powiększonym stanem posiadania oraz pespektywą wreszcie się porządnego odżywiania, sporządziłam zupę brokułową.
Dwa kartofle, pół paczki mrożonego kalafiora i odnóża od brokuła zalałam wrzątkiem z kostką rosołową. Kiedy wszystko było miękkawe, dodałam różyczki od brokułów, a kiedy ugotowały się i one, wszystko zmiksowałam. Zupkę posypałam świeżo uprażonymi na suchej patelni płatkami migdałów.
Niestety! Do pracy to tej zupy nie zostało nic.
OdpowiedzUsuńNapisane przez Szeherezada.S około 6 rok (lata) temu.
Zaginęła podczas miksowania?
Napisane przez Cot-->Szeherezada S. około 6 rok (lata) temu.
Wchłonęła ją czarna dziura:)
Napisane przez Szeherezada.S około 6 rok (lata) temu.
No tak wlasnie pomyslalam,ze jakas przygoda musiala sie trafic:-)Ajejej…a wygladala ta zupa na bardzo smaczna…Szkoda.
Napisane przez odwodnik około 6 rok (lata) temu.
u mnie w pracy wszyscy wcinają zupki chińskie i piją kawę rozpuszczalną. Jak mi się chce wsypuje do kubka płatki owsiane i garść rodzynek zalewam wrzątkiem odrobiną i po kilku minutach dolewam mleka. Pycha na śniadanie. Częściej nie jem nic niestety.
Napisane przez Cot około 6 rok (lata) temu.
Tak zylam przez ostatnie miesiace, niestety, i zylabym tak dalej, ale dostalam nerwicy. To znaczy – moj przewod pokarmowy dostal. I tera lekarstwa żre, ktore maja odciac ten przewod od glowy.
Napisane przez kleo około 6 rok (lata) temu.
ja wczoraj zrobiłam pomidorową, a dziś przychodzę do pracy i okazuje się, że mikrofala leży i kwiczy.
zjadłam kanapkę, bo nie chciało mi się podgrzewać zupy w garnku.
nadal tego nie rozumiem, bo w domu jakoś mi się chce.
Napisane przez flawi około 6 rok (lata) temu.
hmm…żebym ja jeszcze lubiła brokuł;>
Cocie, z tymi zupkami i rozpuszczalną to …młodzież tak, ale ja na ten przykład się nie nadawam nic a nic!
Dziś kupiłam se puszkę pomidorów bez skórki, dwa skrzydełka i ugotowałam pomirówkę na 2 obiadki!
*dyg*
Kurtyna!
OdpowiedzUsuńNapisane przez Cot-->flawi około 6 rok (lata) temu.
Rzecz w tym, ze ja pracuje z ludzmi duzo mlodszymi ode mnie. I im wisi, co i jak jedza. Wracaja do domu, gdzie im mama podsunie pod nos gotowy obiad. Wiec wczesniej lataja zupki chinskie, hot-dogi, czipsy z cola i inne takie przysmaki. Na dzisiaj sobie sporzadzilam zupke z dyni, kupie tylko groszek ptysiowy alboco.
Napisane przez Cot-->kleo około 6 rok (lata) temu.
Moze dlatego, ze dodatkowe zmywanie? moze poczucie tymczasowosci, ze to jednak praca, nie dom, i sie przy garach nie stoi? Albo zwykle lenistwo? Chociaz chyba wiekszy wusilek zrobic kanapke niz odgrzac gotowa zupe…
Napisane przez flawi około 6 rok (lata) temu.
nigdy nie gotowałam zupy z dyni….
Napisane przez kleo około 6 rok (lata) temu.
Cocie, chyba jednak wnoszenie do pracy zachowań domowych. wiesz, ja lubię to sobie oddzielać.
Napisane przez Cot-->kleo około 6 rok (lata) temu.
Tez tak obstawiam. Jakos w pracy nie przystoi. Mikrofala to trzy minuty i z czachy. Zreszta, mikrofala tez nastrecza pewne problemy. Przeca se nie przyniese brukselki i nie naperfumuje Pozytecznej Instytucji. Ech.
Napisane przez Cot-->flawi około 6 rok (lata) temu.
Zupa z dyni byla opisana w pazdzierniku albo listopadzie zeszlego roku. Podaj maila, dostaniesz haslo.
Napisane przez flawi około 6 rok (lata) temu.
i będę mogła po całym archiwum tak bezkarnie? będę? będę?będę?
Mogła?;)
Dzięki:)
Napisane przez Cot-->flawi około 6 rok (lata) temu.
Bedziesz, a moze nawet juz mozesz. Tylko mie prosze potem napisac pare cieplych slow, gdyz jestem ich spragnioną niczym kania dzdzu
Napisane przez Szeherezada.S około 6 rok (lata) temu.
W temacie cieplych slow,wznoszac sie na wyzyny dowcipu:
-kozuchowe paputki?
-szalik?
-”sloneczko”?
Cmoki i sciski.
Napisane przez cot__>szeherezada około 6 rok (lata) temu.
Jak sloneczko, to chyba tylko takie z akademika – z dwoch cegiel i zyletki
Napisane przez Szeherezada.S około 6 rok (lata) temu.
Pora juz na wigilijne mieszanie w garach, Cocie:-)
Moj kolega mąż zeznal, iz paszteks ,ktory wczoraj uczynilam jest rozpadły;-)
OdpowiedzUsuńNapisane przez Cot około 6 rok (lata) temu.
Ja w tym roku robie tylko sledzie, ktorych nota bene jeszcze nie kupilam.
Napisane przez glubke szwaje około 6 rok (lata) temu.
A cóz to takiego, ta niebywale intrygujaca potrawa „sloneczkiem” mianowana, a z cegiel i zyletki sporzadzana?
Napisane przez Cot->glubke szwaje około 6 rok (lata) temu.
To nie potrawa, niestety. Z dwoch cegiel oraz zyletki za komny studenci w akademikach robili piecyk ogrzewajacy wnetrza, a nazywalo sie to soneczkiem. Przy czym takie sloneczko potrtafilo wywalickorki calym akademiku.
Napisane przez Szeherezada.S około 6 rok (lata) temu.
Mam na swieta ROZPADŁY paszteks i nic z makiem:-)
oddalam sie w celu czynienia pierogow z kapusta i grzybami.
Napisane przez falbana około 6 rok (lata) temu.
HEJ KOLĘDA , K O L Ę D A!
-wszystkiego dobrego,
szefa przyjaznego,
zdróweczka końskiego
i portfela wypchanego (temi grubszemi)
—no i urody nieprzemijającej!!!!
Napisane przez flawi około 6 rok (lata) temu.
Dosiego!:)